Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

26 kwi 2015

KAPLICA św. JADWIGI

    Więść o śmierci prof. Bartoszewkiego spadła na mnie jak grom z jasnego nieba.  Do tej pory nie mogę się z nia pogodzić, bo go szanowałem i ceniłem za jego postawę i niezłomny charakter. Szkoda, że takich wzorców niewiele pozostało.... Jednak sentencja "NON OMNIS MORIAR" w jego przypadku będzie bezsporna dla wielu z nas... 

Nim napiszę o kaplicy, chciałbym podzielić się wrażeniem z wczorajszego wyjazdu do Miłkowa. Była ku temu nadzwyczajna okazja, gdyż Ośrodek Terapii Uzależnień w Miłkowie właśnie obchodził swoją VI rocznicę działania. Oprócz tego, mój kolega terapeuta Andrzej świętował swoją dwudziestą rocznicę trzeźwości. Nie mogłem się oprzeć zaproszeniu, więc odpaliłem swojego Szrocika i wraz z żoną pojechałem na fajne spotkanie. Było miło, bo dobrze jest spotkać swoich dawnych kolegów po fachu i trzeźwych, byłych pacjentów, którzy też przyjechali. Warto było sobie powspominać dawne czasy, a  pracowałem w nim prawie cztery lata. Muszę przyznać, że sam ośrodek zrobił na mnie miłe wrażenie, bo tyle w nim zmian na lepsze. 
    Przed wyjazdem do domu szef ośrodka Michał przypamniał mi, że jego dawna propozycja prowadzenia pewnych zajęć jest nadal aktualna.  Muszę ją przemyśleć, bo ciagle mam sentyment do tego miejsca, które ma jakąś dziwną magię. Trochę mnie niepokoi dość spora odległość od Głogowa i moja kondycja fizyczna... zgodna z wiekiem.  No cóż, Szrocik jest po remoncie więc mnie nie zawiedzie, a kondycja... bywało z nią gorzej.

    Pora wrócić do mojej wycieczki do Brzegu i wrażeń ze zwiedzenia przyzamkowej kaplicy św. Jadwigi. Została postawiona w 1371 roku, a w 1567 została zamieniona na mauzoleum Piastów Śląskich. Zauroczyło mnie zabytkowe i dość surowe wnętrze, choć sarkofagi zostały przeniesione do krypt zamkowych, ale podniosły klimat w kaplicy pozostał.
*
Widok kaplicy z przodu, główny ołtarz, ambona i konfesjonał z tyłu głównej nawy.




Wnętrze kaplicy, choć surowe, to robi wrażenie.

Sakralne rzeźby. Po lewej św. Jadwiga.

Zabytkowa skrzynia, do której mozna wrzucać datki na renowację kaplicy.

    Po zobaczeniu kaplicy zwiedziliśmy też inny kościół zbudowany w stylu gotyckim. Jest to stary kościół parafialny św. Mikołaja o randze bazyliki z XIV wieku.

Front  i bok monumentalnego gotyckiego kościoła.


Wnętrze nawy głównej kościoła.

    To jeszcze nie koniec mojej wędrówki po Brzegu, ale o kolejnym kościele i ratuszu napiszę kolejnym razem...

18 kwi 2015

BRZEG - MUZEUM PIASTÓW ŚLĄSKICH

    Pora pozostawić wojnę i udać się w nieco odleglejsze czasy, czyli do zapowiadanego wcześniej zwiedzania Muzeum Piastów Śląskich w brzeskim zamku. Wcześniej pokazałem zamek i jego krypty z sarkofagami książąt brzeskich. Teraz pora na zobaczenie zabytków muzealnych.
    W muzeum są stałe ekspozycje pokazujące sztuką śląską z XV - XVIII wieku. Czego tam nie ma. Są wspaniale rzeźby, obrazy Michała Willmanna, zwanego śląskim Rafaelem, nie brak strojów z minionych czasów, zbroi, mieczy, muszkietów, czyli czego dusza zapragnie. Wiele zbiorów jest z Muzeum Narodowego w Wrocławiu. Szkoda tylko, że nie wszędzie można robić zdjęcia, ale jakoś sobie z tym poradziłem. Aczkolwiek jestem legalistą, to na widok zabytków moje żelazne zasady miękną niczym plastelina. Cóż, słaby i grzeszny człowiek jestem. Ale do rzeczy.
*















Te zabytki można było fotografować bez problemów, bo i cóż błysk flesza może uczynić kamiennym rzeźbom, meblom, czy uzbrojeniu. Bardzo ciekawa jest makieta dawnego Brzegu.
*
Zabytkowe chrzcielnice w części zakazanej.







Stroje książece i nie tylko. Muszę przyznać, że dawniej pięknie się noszono. Te i inne zdjęcia robiłem z tzw. "przyczajki", czyli z ukrycia. Cóż, nie wszędzie sięgało czujne oko oprowadzających nas pań muzealnych. A może po prostu udawały, że nie widzą...
*










A to już świat rzeźb i obrazów. Jest co podziwiać.

    Naładowałem swoje akumulatory duchową strawą dawnej sztuki. Pora więc na dalsze zwiedzania. Ciekawe było muzem lamp naftowych, a że były to prywatne zbiory, więc cerber skrupulatnie pilnował, aby nikt zdjęcia nie zrobił. Było w nim ciasno, więc nie można było niepostrzeżenie pstrykać i ze zdjęć nic nie wyszło, ale co zobaczyłem to moje. Gdyby nie Łukasiewicz, to pewnie takich wspanialości by nie było. Ale świat ciągle gna do przodu...
     Pora udać się po pociechę duchową do przyzamkowej kaplicy św, Jadwigi, ale o tym kolejnym razem...