Aby zwiedzić Czeski Raj, moja ślubna wymusiła na mnie remont kuchni. Na szczęście jest to raczej typowa kuchenka o niedużych gabarytach jakich w blokach pełno. Gdyby to była kuchnia pałacowa, albo zamkowa, to bym Hanię zatrudnił, a nie sam się brał do roboty.
Od pierwszego dnia szło mi jak po grudzie, bo odrywając stare płytki one odeszły, ale razem z tynkiem. Na szczęście fachman z ADM (prywatnie mój kolega) zrobił mi nowy tynk, a ja jedynie go wygładziłem, gdyż kolega gdzieś się śpieszył. No cóż, teraz wszyscy żyjemy w pośpiechu. Na drugi dzień położyłem nowe płytki i o dziwo szybko mi poszło. Wcześniej odmówiło mi dwóch fachmanów - jednemu się nie chciało, a drugi wolał działkę. I niech k.... mi nikt nie mówi, że w naszym kraju jest bieda i bezrobocie. Podobnie było z położeniem gładzi na suficie - zamówiony fachman spił się w trzy dupy i olał robotę, a jak wytrzeźwiał, to go spuściłem po schodach, bo zięć Sebastian w czasie trzeźwienia fachowca sam mi sufit zrobił. Niby magister inżynier od logistyki transportu, spedycji i innych bajerów transportowych, a sztukę kładzenia gładzi szpachlowej posiadł dawniej i nawet ma ku temu stosowne narzędzia. Pijaczka pogoniłem, spierdalał skacowany w podskokach po schodach, a ja w tym czasie z małżonką pomalowałem sufit trzy razy. Tapety winilowe kładła najstarsza córka Ania wraz z moją ślubną Renią. Wyszły im super.
Gdy kuchnia zaczęła przybierać ludzki wygląd, to stwierdziłem, że stary stół i taborety ewidentnie do nowej szaty nie pasują. Wsadziłem żonę do Szrocika i udaliśmy się w objazd po sklepach... Kupiłem nowy stolik drewniany i stylowe taborety... też z litego drewna. A gdy postawiliśmy stolik na miejscu, to żona wymusiła na mnie przykręcenie zabezpieczeń z paneli, aby tapeta się nie brudziła i przecierała od blatu. Wyszło fajnie. Aha, wcześniej kupiłem i położyłem nową wykładzinę podłogową i przykręciłem listwy przypodłogowe.
Gdy bujałem się po Czeskim Raju, moja małżonka przykleiła jakąś taśmę ozdobną przy styku sufitu z tapetami i szlus. Kuchenka zmieniła swoje oblicze. Ale co dostaliśmy w dupę, to nasze, bo i upały nas nie rozpieszczały, a i zdrowie już nie te.
Fotorelacje kuchenne
*
Tapety i taśmy ozdobne, no i gładki sufit.
*
Płytki między szafkami, czyli moje dzieło.
*
Wykończenie przy suficie.
*
Płytki nad zlewozmywakiem i kuchenką gazową.
*
Zegar, ozdobnie talerze wróciły na swoje miejsce.
*
*
*
Na zdjęciu z lewej nowa wykładzina, a z prawej, nowy stolik, taborety i zabezpieczenia tapety od stołu.
*
Na koniec przykręciłem karnisz do firan i koniec dzieła.
Nie ukrywam, że jestem zadowolony z nowej inwestycji, która wbrew pozorom nie zrujnowała mnie za bardzo. Teraz mam luz blus, git malina, więc mogę wyruszać na kolejne wędrówki. W minioną sobotę zaliczyłem Kłodzko (twierdzę i kościół pojezuicki), oraz Góry Stołowe, czyli Błędne Skały i Szczeliniec. Ale o tym następnym razem... Jutro jadę do kuzynostwa do Wolsztyna i przy okazji postawię Szrocika u kuzyna Michała na kanale (ma własny warsztat i stację diagnostyki samochodowej), bo cosik muszę przy nim zrobić, bardziej z kosmetyki niźli technicznej potrzeby.
12 komentarzy:
Witaj Michałku!
Wiesz co, ale z Ciebie jest pracuś... mój W. choć zna się na tym to jakoś mu nie prędko w domu remoncik zrobić ;)...a tu proszę kuchnia na swoim miejscu i znowu w podróż... niczym struś pędziwiatr :).
Pozdrawiam serdecznie
Ona
Bardzo fajna kuchnia.Ważne ,że małżonka zadowolona.
to już teraz sami w tym mieszkanku urzędujecie.Czy syn jeszcze z Wami?..
:D
Ja dlatego z powodu tych "fachowców", nie mogę się zebrać na remont mieszkanka. A tylko pomalować i coś z podłogami, mam parkiet i chciałam tylko wycyklinować a "fachowców" brak. :(
Chyba za granice wyjechali?
No to czekam na dalsze twoje wojaże. ;D)))
Pozdrawiam ciebie i twoją rodzinę.
Rebiata, ja tam zaden pracuś, ale uległem przed Siłą Wyższą. Taka widać moja karma.
Syn wyprowadził się z domu dwa miesiace temu, a ja jeno z małzonką. I bardzo dobrze, bo jest spokój do 15 (opiekujemy się wnukami) i w wekendy.
Pozdrowinka.
Michał
No i masz spokojną głowę a nas czeka dopiero robota i to gruba..Mąż mój to fachowiec z górnej półki ,przed remontem wywala wszystko co jest na ścianach...Listwy ,tynki jakieś zaniedbane,sufity zawsze go tynku drapie::))Nakłada wielokrotnie gładzie ,szlifuje diamentową siatką, potem maluje ,na ściany boczne ,zanim położy tapety musi w każdy narożnik włożyć kątówki listwy by ładnie wyciągnąć narożniki,potem gładź na ściany ,U niego zawsze ściana musi być prosta jak lustro...Wtedy maluje ścianę gruntem płynem..I jak wszystko suche kładzie tapetę ..Boże jak on to robi świetnie::)) Tapeta jest tak połączona że nie widać gdzie są łączenia i ściana równiutko daje też swoje piękno..Tak samo jest z kaflami Do tego zawsze daje listwy na górę potem maluje je ...Na podłogi dopasowuje wedle koloru...Gdybyś trafił na mojego męża z pewnością byś nie żałował,...hihihihi..Faktycznie może trochę drożej ale na wiele wiele lat..Bo mój maż ceni siebie nawet dobrze i nikt nigdy nie żałował, by zapłacić więcej, bo znają jego robotę::)))I jeszcze jedno...Tu niestety musi już odmawiać ludziom ,bo nie ma czasu ...Wszyscy go chcą ...a on jest jeden......
Dobrze ,że masz zdolności i możesz sam sobie zrobić ,to czego inni nie potrafią::)))Fajna kuchenka i z pewnością miło jest w czystej kuchence wypić kawkę z żoneczką przy takim fajnym stoliczku::)))Pozdrawiam pracusia i żonkę::))) Niech rządzi się teraz:::))))))Pozdrawiam danka
Na nagrodę trzeba nie raz ciężko zapracować. I nie ma nic cenniejszego niż wdzięczność ślubnej :)
No, no, no...! Kuchnia wyszła jak malowanie. Podziwiam! Co to znaczy Silna Grupa pod Wezwaniem... Rodzinna Grupa. Gratuluję inwencji i ciężkiej harówy w upale!
A co to jest w Polsce, wszyscy fachmani chleją wódę? Obłęd! Pamiętam, że już miałeś podobny "problem" z hydraulikiem. O nie, nie, tak Polski zapijaczony robotnik nie zbuduje ;) Ba, nawet nie odremontuje.
Czekam na Twoją fotorelację z mojego ukochanego Kłodzka.
Dzięki za wizytę!
Na kwieciu archangelicy, czyli arcydzięgla litwora, może się i nie znasz, ale pewnie - za dawnych czasów - nie raz "zetknąłeś się" z Podhalańską Litworówką, albo, mieszkając blisko Czechosłowacji (za komuny), z czeską Becherovką ;-) W nich archangelica, to podstawowe zioło.
Pozdrawiam serdecznie oraz dziękuję za słówko uznania dla moich fotek tej magicznej rośliny! Halszka
Ślicznie to wszystko wyszło:)
Ja także jestem na etapie płytek, farb i innych bajerów:)
Nie ma to jak 4 rączki zdolne do pracy - efekt niczym prezent gwiazdkowy
pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Pięknie Ci ten remont kuchni wyszedł. Serdecznie pozdrawiam.
No Michalku, pokazales nam jeszcze jedno swoje oblicze - zaradnego, pracowitego gospodarza. Sliczna ta kuchenka! Wszystko pico bello :))) Upracowani jestescie po same pachy, lecz usmiech i wdziecznosc Reni z pewnoscia zrekompensuje wszelkie trudnosci i bole miesni. Gratulacje Wedrowcze! Mozesz teraz z czystym sumieniem jechac dalej, by pokazac nam nowe zakatki tego pieknego swiata.
GRATULACJE Michalku,
pozdrawiam Was wszystkich
bardzo, bardzo serdecznie,
rowniez od zmachanego
trenowaniem Jedrusia :))
Dzięki zacni Ludkowie za miłe słowa, a dobrych słów nigdy za wiele.
Nawet u Rysia, bieszczadzkiego zakapiora w Cisnej wisi napis w jego Atamani: Można niedrogo kupić pamiątki, książki i za darmo podzielić się dobrym słowem.
Dopiero co wróciłem z Miłkowa, gdzie miałem nietypowy dyżur w środku tygodnia.
Pozdrowionka.
Michał
Bardzo ciekawy blog i widzę że z pana pracuś ja też lubię ciągle coś robić pozdrawiam.
Prześlij komentarz