Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

27 gru 2015

KALENDARZ LITERACKI

   Święta za nami, i nadeszła pora na zrzucenie nadmiernych kalorii. Zbliża się też koniec roku, a więc czas na pozamykanie tegorocznych spraw, aby w nadchodzący rok wejść bez balastu i świadomości, że coś się pominęło, albo o czymś zapomniało.
    Dla mnie ważnym wydarzeniem była promocja Kalendarza Literackiego na 2016 rok, który od paru lat (kalendarz) wydaje Głogowskie Stowarzyszenie Literackie. Dla mnie przyszłoroczny kalendarz jest ważny z bardzo prozaicznego powodu, gdyż na kwietniowej stronie jest fragment mojego tekstu z książki "Wędrowiec czyli skrzydlata dusza". Dotyczy on opisu mazurskiej natury... Każdy miesiąc opatrzony jest zdjęciem jednego z naszych braci mniejszych, czyli zwierzątek...
    Promocja kalandarza odbyła się w Bibliotece Publicznej w Głogowie. Choć w tym samym czasie odbywały się inne ważne imprezy i część członków naszego stowarzyszenia nie mogła się roztroić, to i tak frekwencja nie była najgorsza. Była za to miła rodzinna atmosfera...
    Co prawda większość moich znajomych już o tym wie z fejsa, ale nie wszyscy tam bywają...
*

Kalendarz promował Krzysiu Jeleń, czyli nasz szef i boss. 
Nie piszę prezes, bo te określenie teraz wzbudza wiele emocji.

Lubię słuchać Krzysia, bo zawsze ma coś fajnego do przekazania.


Obok mojego tekstu jest zdjęcie mazurskich łabędzi...

Jakoś się wymigałem od czytania swojego tekstu i scedowałem ten obowiązek na Krzysia. Okularów do czytania nie miałem przy osobie...


Rodzinne zdjęcie nasze literackiej czeladki, 
nieco zdekompletowanej, ale fajnej.

Zdjęcia robiła i udostępniła mi moja znajoma dziennikarka Marta Wróblewska, a ja jej w zamian podarowałem i zadedykowałem swoją pierwszą książkę...

Nie mogłem sobie odpuścić zdjęcia z Martą z którą znamy się od 20 lat. Pamiętam ją jako młodą dziewuszkę ze szkoły podstawowej... 
Jak ten czas leci.


     Przyszły rok zacznę od moich kolejnych wojaży po zamkach, pałacach i kościołach. Tym razem padło na Wielkopolskę i naszą wędrówkę Szlakiem Niepodlełościowym. Ale o tym kolejnym razem...

23 gru 2015

I OBY NAM SIĘ....

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, ZDROWYCH, SPOKOJNYCH, WESOŁYCH I OBFITYCH  ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA.  SPEŁNIENIA  WSZYSTKICH MARZEŃ ŻYCZĘ ZNAJOMYM, NIEZNAJOMYM, PRZYJACIOŁOM I NIEPRZYJACIOŁOM, ORAZ SAMOTNYM WĘDROWCOM, KTÓRZY ZAWITAJĄ NA MÓJ BLOG.
*
*

20 gru 2015

MALBORK

    Pora zajechać do Malborka, dawnej stolicy Krzyżaków i zwiedzić ogromny zamek. Nie będę się rozpisywał o historii zamka i państwa krzyżackiego, bo można to łatwo znaleźć w internecie...
   Po raz pierwszy byłem w Malborku w 1963 roku, gdy podróżowałem auto stopem. Dla młodszych wiekiem wyjaśniam, że w latach sześćdziesiątych "Auto Stop" był powszechą formą podróżowania po Polsce dla młodzieży i studentów. Wystarczyło za parę złotych wykupić w PTTK książeczkę auto stopu z kuponami przejechanych kilometrów, które zbierali niektórzy kierowcy, bo były losowane nagrody. 
  Nie brakowało też na trasie starszych wędrowców. Często spało się po stodołach, stogach, a bywało, że w rowch przydrożnych, rzadziej w schroniskach, których nie było zbyt wiele. Pewien etap do Malborka właśnie przejechałem z taborem Cyganów. Widocznie poczuli we mnie bratnią duszę wędrowca. Ale dzięki tej akcji objechałem Polskę wzdłuż, wszerz i wokoło, a co zobaczyłem i przeżyłem, to moje.
    W latach sześćdziesiątych zamek był już w remoncie, a dla turystów był dostępny tylko górny zamek, który i tak zrobił na mnie duże wrażenie. Obecnie można zwiedzać go niemal w całości, a w remoncie jest tylko kościół.
Zwiedzanie z przewodnikiem trwało 3,5 godziny, a za bilet zpłaciłem symboliczną złotówkę, bo dla seniorów była jednorazowa promocja. Za to kuzyn zapłacił już po 35 złotych za bilet. Wesołe jest życie staruszka...
     Chciałbym zwiedzić pozostałe zamki krzyżackie, które wedłuch zakonnej regułu są oddalone od siebie o dzień marszu pieszo, lub jazdy koniem. Podróżujący zakonnik krzyżacki według zakonnej reguły nie mógł spać poza zamkami i stąd ta odległość...
*























Zabytkowe naczynia liturgine i monstrancja.





Łazienka Wielkiego Mistrza.






Czarna pieczęć była zarezerwowana dla Wielkiego Mistrza.

 Posągi Wielkich Mistrzów zakonu.



Część muzealna ze zbiorami...








Brama na Górny Zamek...


Widok z Górnego Zamku...

    I w tym momencie akumulator się wyładował, bo zapomniałem go wcześniej podładować, a zapasowy został w samochodzie. Jak pech, to pech. Ale zdjęcia robił też Tomek, syn kuzyna, to sobie od niego skopiuję jak bedę u nich na sylwestra...
    I na Malborku nastąpił kres naszej wędrówki... 
*


Zamek w Gniewie...

Gniew panorama. 

   Szkoda, że nie zwiedziliśmy po drodze krzyżackiego zamku w Gniewie, ale zabrało nam czasu... Jednak parę fotek z zewnątrz mam.