Wzięło mnie na wspomnienia o mojej rodzinie. Ma ona ciekawą historię, którą opisałem w swojej książce i w wspomnieniach opublikowanych w pewnym kwartalniku historycznym w Poznaniu.
Wolę opublikować parę zdjęć i je z grubsza opisać.
Zdjęcie z Grabówca. Z tą zabójczą kokardą to moja mama, nad nią dziadek Michał, obok mamy moja babcia Barbara i wujek Maryś. Mój pradziadek Andrzej siedzi drugi od prawej.
Od prawej siedzi moja mama, dalej dziadek Michał, babcia Barbara, brat dziadka Józef z Hamburga, Stoją od prawej wujek Maryś, ciocie - Ola, Kazia i Krysia.
Babcia Aleksandra mama ojca.
Dziadek Ignacy z Warszawy,
Ślub moich rodziców w Niemczech po wyzwoleniu przez Amerkanów.
Śub cioci Kazi i wujka Janka w Niemczech. Po pawej obok moja babcia, po lewej moja mama, wyżej od lewej mój ojciec, ciocia Ola, ciocia Krysia i wujek Maryś.
Moi rodzice i ja w Lesznie.
Metryka ślubu rodziców w Niemczech. W polskiej misji wojskowej.
Moja metryka urodzenia. Żeby było śmieszniej, to mój ojciec brał ślub w garniturze wujka, a mama uszyła sukienkę ślubną z jedwabnego spadochronu. Natomiast ciocia brała ślub w sukni mamy, wyjek w swoim garniturze, a ojciec był w drugim garniturze wujka. Wujek jako więzień KL Buchenwald po wyzwoleniu był pielegnowany w szpitalu, a na wyjście otrzymał trzy garnitury szyte na miarę. Czarny, szary jesienny i jasny letni. I tak się wymieniali.