Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

25 wrz 2017

NUZEUM NARODOWE W POZNANIU

   W sobotę byłem na wycieczce w Poznaniu, a jej pierwszym miejscem, które zwiedziliśmy było Muzeum Narodowe. Co prawda w programie zwiedzania było jedynie zobaczenie kamiennego posągu głogowskiej księżnej Salomei z 1290 roku i wysłuchanie ciekawego wykładu na jej temat.
   Ja niestety nie należę do tych co mogą długo stać w jednym miejscu, ale najważniejsze wysłuchałem. Posąg był pod koniec XVII wieku zamurowany w niszy prezbiterium głogowskiej kolegiaty, a światło dzienne ujrzał dopiero po zdobyciu Głogowa w zrujnowanej kolegiacie. Ponieważ była obawa kradzieży,  albo zniszczenia, więc trafił jako depozyt do Poznania. Widać na nim ślady konserwacji i kilku warstw farby malarskiej. Nie ukrywam, że posąg księżnej głogowskiej robi wrażenie.
    Postałem chwilę i niezbyt legalnie pozwiedzałem sobie inne sale ekpozycyjne rzeźby i malarstwa. Uwagę moją zwróciły liczne portrety trumienne, wiec zastanawiałem się, czy sobie nie zamówić mały portrecik "urnienny". A co!
   Po raz pierwszy byłem w tym muzeum 60 lat temu i pamiętam jak na cały głos rechotałem na widok sztuki abstrakcyjnej, którą po raz pierwszy widziałem. Gdy już się pośmiałem, to stwierdziłem, że takie bochomazy sam bym namalował. Do gustu mi przypadły tyko stare obrazy i rzeźby. Z biegiem lat oswoiłem się z sztuką abstrakcyjną i nie budzi już we mnie dzikiego rechotu, aczkolwiek wątpliwości, że też bym coś takiego spłodził, pozostały do dziś...
   Dopiero po opuszczeniu muzem dowiedziałem się, że zwiedzania innych sal nie mieliśmy w programie, gdyż pokłon Salomei i wykład mieliśmy za friko. Widocznie wzbudzałem zaufanie ochrony, bo mnie wszędzie wpuszczali i pozwalali robić zdjęcia z zastrzeżeniem, że bez lampy błyskowej. To się pewnie nazywa uleganie mojemu urokowi osobistemu i mojej sympatycznej bajerze...
*











Eksponaty z innych sal.

Posąg księżnej Salomei i nasza zasłuchana brać.




Inne eksponaty...


Zafascynowały mnie portrety trumienne.










 Inne sale i ciekawe obrazy i rzeźby...
Już bez tłoku mogłem sfotografować naszą głogowską księżnę...


Urzekły mnie  schody na wyższe piętro muzem.




Jeszcze tylko ostani rzut okiem na współczesne obrazy.
Moja Renia wniebowzięta i cała w skowronkach po wyjściu z muzeum.

   Kolejnym etapem było zwiedzanie Bramy Poznania i Ostrowa Tumskiego, ale o tym kolejnym razem....

18 wrz 2017

ZAMEK GRODZIEC

   Ostatnim etepem naszej wędrówki był zamek Grodziec. Często w drodze do Miłkowa jechałem niedaleko niego, ale nie było mi dane go zwiedzić. Dopiero teraz była okazja i z niej skorzystałem.
Zamek Grodziec - to poóźnogotycka budowla na szczycie bazaltowego wzniesienia o tej samej nazwie w gminie Zagrodno w powiecie złotoryjskim. Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z 1155 roku. Wtedy był grodem obronnym Bobrzan. 
   W czasie wojny 30-letniej w wrześniu 1633 roku został  bardzo zniszczony przez pożar, ale w następnych latach przeprowadzono częściowy remont.
    Miał on ciekawą historię i wielu właścicieli. Tak bywało z wieloma zamkami.
 Po wojnie w 1945 roky było w nim wiele ciekawych eksponatów z wrocławskich muzeów i berlińskiej Biblioteki Państwowej. Przez wiele lat należał do Starostwa Powiatowego w Złotoryi. Obecnie jest w dzierżawie przez prywatnego właściciela, który organizuje w nim kolonie dla dzieci i ciekawe imprezy.
   My też trafiliśmy na okres, gdy zamek był zamknięty dla turystów, ale można było do niego wejść i pozwiedzać wiele komnat. Szkoda, że nie można było wejść na wysokie krużgamki.
*





Wejście do zamku. jego mury i zejście do podziemi..





Wnętrze zamku, komnaty i ciekawe eksponaty.













Kolejne komnaty i ciekawe eksponaty...




 Zamek na zewnątrz - widok z dziedzińca zamkowego.



                           



Dawny donżon, a obecnie wystawa narzedzi tortur.


Boczne  wyjście w murach zamku i główne prze wieżę bramną.

   Pora opuscić ciekawy zamek i wracać do domu. Za tydzień kolejny wyjazd i wędrówka po Poznaniu. Ale o niej kolejnym razem.