Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

28 cze 2021

PANIE JANIE, PANIE JANIE...

     Parę dni temu odbyła się cykliczna wesoła impreza na urodziny Jana.

Uroczystość jak co roku odbywała się na zadrzewionym Placu Jana z Głogowa przy jego pomniku ławeczce. Było super.

    Nie brakowała Jasiów, Janów i Janin. Nie zabrakło dobrych słów Prezydenta Rafaela, Szefa TZG Zbyszka i naczelnej Tygodnika Głogowskiego Grażyny, czyli patronów i organizatorów.

    Młodzi, ale zdolni muzycy grali Panie janie i Sto lat. Oj działo sie działo.

    Były prezenty imieninowe dla małych Jasiów i najsztarszych Janów. Była też loteria, na której się wygrywało suwerniry - koszulki TG, notesy i ekologiczne torby płócienne na zakupy. Ja się załapałem na wszyskie, pewnie po starej znajomości, bo przed laty pracowałem w Tygodniku Głogowskim i mam w nim swój skromny udział.

    Było fajnie i wesoło i jak każe dobry obyczaj posadzono nowe drzewka w fosie miejskiej....

    Nie ukrywam, że imprez dodała mi sił i wyrwała z cowidowego marazmu i izolacji...



24 cze 2021

WSPOMNIENIOWO

     Należę do tych, co się z byle łachudrami nie zadają. Wolę z tymi, co kiedyś coś znaczyli i wstydu nie przynieśli.

    Bratałem się z muzami, księżnymi, uczonymi, rodakami i wieloma ciekawymi ludźmi. Oddałem część, tym co zgninęli w dobrej sprawie.

    Tylko z mistrzami krzyżackimi się nie bratałem,  wolałem trzymać się od nich w bezpiecznej odległości.

    W wielu miejscach byłem, wiele zwiedziłem i zobaczyłem. Miłe są takie wspomnienia. Oj miłe.


Jak znam siebie i życie, to bym się  zbratał z samym Bogiem, gdyby mnie do niego dopuszczono.

16 cze 2021

lWÓW, TRUSKAWIEC...

     Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem z dwoma kolegami z Fundacji Batorego na Ukrainie, a dokładne we Lwowie i Truskawcu. Co prawda na zwiedzanie nie było czasu, gdyż mieliśmy bojowe zadanie dla przyjaciół z siostrzanej fundacji. Przekazywaliśmy im wiedzę o uależnieniach, programie AA i sprawdzonych metodach terapii.  Ja zajmowałem się narkomanią, a koledzy alkoholizmem.

    Nie powiem, polubiłem tych ludzi, oglądałem puste sklepy i pełne bazarki z cenami kosmicznymi. Szokiem dla mnie był fakt, że pensja lekarza wynosiła w przeliczeniu hrywiem na dolary, 15 $. Myśmy mieli dietę po 50 $ dziennie. Za wykłady mieliśmy przyzwoite honoraria w złotówkach. Boże, jaka dysproporcja.

    Gdy wyjeżdzliśmy do Warszawy zostawiliśmy im kawę, herbatę  i cukier. Wcześniej był bankiet pożeganalny, bezalkoholowy, ale z dobrym jedzeniem, który kosztował nieco ponad 30 $.

    Jednak nasz raczkujący kapitalizm był mniej zaborczy.

Nasza grupa przed hotelem we Lwowie.
Ja wśród sympatycznych Ukrainek.
Nasza trójka - od lewej Mirek, ja i Felek,
Na bankiecie.
Wykładam we Lwowie.
Mój wykład w Truskawcu.

8 cze 2021

BERLIN, POCZDAM I BRANDENBURG

       Nie mam uprzedzeń do Niemców, choć miałbym o co. Urodziłem się po wojnie, którą znałem z opowiadań rodziców, filmów i książek.

    Nie jestem mściwy i nie lubię nosić urazy w sercu, gdyż tak zostałem wychowany. Losy mojej rodziny z Leszna, blisko granicy z Niemcami nie były wesołe. Było, minęło.

    Do Niemiec pojechałem już po upadku muru berlińskiego i połączeniu się z NRD z RFN. Bardziej mnie interesowało jak sobie moi nowi znajomi radzą z transformacją ustrojową, która wywróciła ich świat do góry nogami.

    Nie powiem, poznałem wielu ciekawych i sympatycznych Niemców z którymi szybko nawiązałem fajny kontakt. Było to już pokolenie powojenne skażone komuną i zastraszone przez Stasi. Jednak nie było żle, wiele zobaczyłem i dużo się dowiedziałem. Wyjeżdżałem z lekkim uczucie niedosytu i fajnymi wspomnieniami.