Śpieszmy się kochać ludzi...
Wiadomość o śmierci Ryszarda Szocińskiego poety, zakapiora i barda Bieszczadu spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Rysiu zmarł 25 marca po długiej chorobie. Poznaliśmy się wiele lat temu w jego Atamanii Bieszczadu w Cisnej i od tej pory, gdy tylko zawitałem w Bieszczady zawsze go odwiedzałem. Lubiłem z nim rozmawiać o poezji i sztuce, bowiem w Atamanii sprzedawał tomiki poezji bieszczadzkich poetów i swoje własne. Można było u niego nabyć różne pamiątki (rzeźby, obrazy) bieszczadzkich artystów, a szczególną pamiątką były bieszczadzkie Dusiołki, takie małe talizmany, które pomagały na wszystkie choroby i chroniły od złych przygód.
Rysiu gromadził wokół siebie ciekawych ludzi pióra, rzeźby, malarstwa i miłośników poezji... Bowiem Dobre Słowo było za darmo i chętnie się nim dzielił z innymi...
Mam nadzieję, że wena będzie mu nadal sprzyjała na Niebieskich Połoninach. Smutne jest to, że tabliczka z jego nazwiskiem przybędzie na Kapliczce Zakapiorów, która stoi nieopodal jego Atamanii...
*
Ryszard Szociński.
Alenka z Jędrkiem przed Atamanią Bieszczadu.
Ja z Ryśkiem w Atamanii...
Z Ryśkiem przed jego królestwem.
Nasza paczka przed Atamanią. Od lewej Alenka, Rysiu, córka Ania, Jedruś, poniżej wnuczka Karolinka i moja Renia.
Kolejne odwiedziny - ja, Rysiu i Andrzej "Brandy".
Kapliczka Zakapiorów, Jezus Frasobliwy dłuta Zdzisia Pękalskiego z Hoczwi.
Kapliczka Zakapiorów w pełnej odsłonie... Czeka na tabliczkę z nazwiskiem Ryśka..
Po Ryśku pozostały mi wspomnienia, parę tomików poezji, zdjęć, Dusiołek i telefon głuchy... Wędruj Rysiu po swoich Niebieskich Połoninach w ukochanych Bieszczadach w których się kilkadziesiąt lat temu osiedliłeś.