Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

30 gru 2013

NOWOROCZNIE


NIECH  NOWY  ROK  2014  PRZYNIESIE  NAM  SAMO ZDROWIE, RADOŚĆ  I  MIŁOŚĆ. NIECH  SIĘ NAM  ZISZCZĄ  WSZYTKIE  MARZENIA.
*
CO  POSTANOWISZ  NIECH  SIĘ  ZISZCZY,
NIECHAJ  SIĘ  WOLA  TWOJA  STANIE,
ALE  CHROŃ  NAS  BOŻE  OD  NIENAWIŚCI,
I  OCAL  NAS... OD  POGARDY  PANIE!
*

Niech  te światełko do nieba zwiastuje zgodę, miłość, tolerancję i niech nam samo dobro przyniesie!
Wszystkim znajomym, nieznajomym, przyjaciołom i tym, którzy za mną nie przepadają z całego serca życzę.
*


      A to prezent noworoczny od Google. Niech choć w części przypomni moje wędrówki. Dalsze wspomnienia remanentowe po nowych roku, a nazbierało sie tego co niemiara. W Nowy Rok jadę do kuzyna w Poznaniu na parę dni. Na zdar rebiata!

27 gru 2013

ŚWIĘTA, święta i po świętach

     Udane to były święta w rodzinnym gronie. Nieco męczące, ale fajne, a i prezenty były trafione. Na szczęście drugi dzień świąt zrobiliśmy sobie z Renią wolne od gości, a żeby nie gnuśnieć, odpaliłem Szrocika i pojechaliśmy na cmentarze, aby na grobach bliskich zapalić znicze i chwilę podumać. Pogoda była wiosenna i w niczym nie przypominała świąt sprzed laty ze śniegiem i mrozikiem. Pewnie klimat nam sie zmienia. Ot co.
       Zbliża się koniec roku więc czas na podsumowanie swoich sukcesów i porażek. Na szczęście porażek nie było, a i sukcesów też niewiele, bo i co może świat oczekiwać od emeryta, który zrobił już swoje i nie jest już taki wyrywny. A niech tam, niech się młodzi produkują, a starzy wypoczywają. Ale swoje marzenia udaje mi się realizować.
       Wiele w swoim życiu spieprzyłem, wiele marzeń i szans przepiłem, ale od trzydziestu lat żyję lepiej i na trzeźwo kieruję swoim losem. Niektórym najlepiej włosy wychodzą, mnie tylko siwieją, niektórym rodziny się rozpadły, albo rozjechaly po świecie, ale moja trzyma się razem, bo taka chyba nasza karma. I z tego jestem zadowolony, bo zawsze uważałem rodzinę jako wartość. I ten mijający rok był dla mojej rodziny łaskawy i pozwolił rozwiązać wiele problemów. I to jest chyba nasz i mój sukces, bo też nigdy nie odmawiałem pomocy, dobrej rady i miłego słowa.
*
*

Ja i moje dzieci - od lewej Ewelina, Ania, Piotrek i Basia.
*
*
Ja i moje wnuki - od lewej Karolinka, na kolanch Zuzia i Emilka, a obok Miłoszek.
*
Moje wnuki - od lewej Miłoszek, Zuzia, Emilka i Karolinka.
*
Syn Piotrek z Joasią, swoją narzeczoną.
*
Sebastian i Ewelina z dziećmi - Zuzią i Miłoszkiem.
*
Najstarsza córka Ania z córką Karolinką.
*
Ewelina i Sebastian.
*
     Kupiłem też prezent dla Szrocika - filtr powietrza i paliwa. Niech się też staruszek cieszy. A w Nowy Rok jadę sobie do kuzyna do Poznania i parę dni sobie posiedzę, a przy okazji filtr paliwa wymienię....

21 gru 2013

ŚWIĄTECZNIE....

ZDROWYCH, SPOKOJNYCH, RODZINNYCH I OBFITYCH  ŚWIĄT  BOŻEGO  NARODZENIA, ORAZ WIELE  PREZENTÓW  POD  CHOINKĄ, ALE TAKICH OD SERCA  I TRAFIONYCH... NO I  ŻEBY NIKT NIE BYŁ  W ŚWIĘTA  SAMOTNY. I TEGO WŁAŚNIE  ŻYCZĘ WSZYSTKIM  PRZYJACIOŁOM, ZNAJOMYM I NIEZNAJOMYM, ORAZ  NIEPRZYJACIOŁOM  SWOIM!!!
NO I ŻEBY NAM SIĘ DOBRZE DZIAŁO  I  WSZYSTKIE  MARZENIA  ZISZCZYŁY!

                                                                                   
        KARTKI DO WYBORU I KOLORU, CZYLI DLA WIERZĄCYCH I NIEWIERZĄCYCH.

******
    U mnie już przedświątecznie. Zakupy wszelakie zrobione, karp oporządzony i czeka sobie biedulek w zamrażrce na smażenie przed wigilią.  Musiałem go delikatnie młotkiem uspić, bo nie znoszę jak się sam udusi bez wody. Taka niestety już karma karpia. Bigosik ugotowany... Wyszedł mi smaczny, bo gotowanie bigosu to moja domena. Gotował dziadek, gotował ojciec, a więc gotuję i ja. Mam swoją własną recepturę i trzymam się niej od lat, gdy wsadu w sklepach nie brakuje. Jutro pomogę robić żonie nóżki na zimno w galarecie. Dzieci i wnuki zaproszone, prezenty czekają... Fajnie, że utrzymuję rodzinną tradycję i dzieci do nas przychodzą. W wigilię tylko Eweliny z Sebastianem, Miłoszem i Zuzią nie będzie. Bo robią wigilię na nowym mieszkaniu i drugiego dziadka zapraszają, bo jest samotny. Cóż, tak się nieraz życie układa. Ale w święta będą już u nas. Przcież ktoś musi zjeść te delicje świąteczne...
       Kartki świąteczne wysłane i otrzymane...  Przed chwilą przyszła wnuczka Karolinka i będzie choinkę z babcią ubierać, a ja? A ja sobie siedzę przy komputerze i piszę, czytam, komentuję. Bo taka moja przedświąteczna karma. A co!

14 gru 2013

KOŚCIAN - Fara

    To już ostatni etap mojej wędrówki Szlakiem Niepodleglości i obiecana relacja z kościańskiej fary.
        Kościół farny Wniebowstąpienia NMP został zbudowany w latach 1333 - 1356. Korpus kościoła jest trzynawowy z jednonawowym prezbiterium. Został zbudowany w stylu gotyckim z pięknymi sklapieniami kolebkowymi, sieciowymi, gwiaździstymi i krzyżowo-żebrowymi. Miał wieżę, ale spaliła się w 1547 roku. Została odbudowana, ale do wysokości korpusu kościoła. Posiada wspaniały, późnorenesansowy, trzykondygnacyjny ołtarz główny z 1620 roku, oraz piękne ołtarze boczne. Najcenniejszy jest późnogotycki tryptyk z 1525 r. z warsztatu Mistrza z Gościeszowic. W kościele znajdują się nagrobki  Macieja i Jadwigi Opalińskich, Grupa Ukrzyżowania na łuku tęczowym z 1734 r, ambona z XVIII wieku i ręcznie kute kraty przy bramie głównej. Na zewnętrznym murze kościoła umieszczono tablice pamiątkowe, które upamiętniaja zamordowanych i prześladowanych mieszkańców Kościana. 
*
Wejście do fary.
*
Tablice pamiątkowe na murze fary.
*
Mury fary z boku.
*
Figura św. Jana Nepomucena i NMP przed kosciołem.
*
Mury fary i figura NMP na okazałym postumencie.
*
Ciekawy wykład proboszcza ks. prałata Czesława Bartoszewskiego o histori fary. Proboszcz doprowadził farę do obecnej świetności.
*
Z zaciekawieniem slucham wykładu ks.prałata.
(fot. Darek Czaja)

*
Jedna ze stacji drogi krzyżowej.
*
Wspaniała ambona, chór i organy.
*
Drewniany, bogato rzeźbiony konfesjonał i ręcznie kute boczne drzwi do kościoła. Obok wejśnie na chór.
*
Boczna kaplica fary.
*
Tablice nagrobne i epitafia Opalińskich.
*
Bogato złocuny ołtarz główny.
*
Piękne sklepienie nad nawą ołtarza głównego i tryptyk w bocznej nawie.
*
Boczne elementy ołtarza głównego.
*
Grupa Ukrzyżowania na Łuku Tęczowym.
*
Kaplica boczna z chrzcielnicą.
*
Ołtarz główny i boczny.
*
Kolejne ołtarze boczne.
*
Elementy ołtarza bocznego.
*
Ozdobne epitafium Opalińskich w zbliżeniu.
*
Nasza ferajna przed farą (fot. Darek Czaja)

    I to już koniec mojej wedrówki po ziemi kościańskiej. Pora się powoli szykować do świąt, ale nim one nastąpią, to jeszcze coś naskrobię na blogu.
     Wczoraj była kolejna rocznica stanu wojennego. Żenujące jest to, że Jaro Kaczyniak i jego pisowi apologeci od trzech lat sobie ją zawłaszczyli, aby urządzać polityczne marsze przeciwko rządowi i Tuskowi. Problemem Kaczyniaków jest to, że nadal nie wyszli z PRL i wznoszą modly i śpiewy o wolną ojczyznę. A powinni się jednak modlić o zdrowie, bo na rozum już za późno.

7 gru 2013

MOJE WNUKI

   Przez Ksawerego (Xawer), czyli orkan, który nawiedził nasz kraj, nie pojechałem w piątek do kuzyna w Poznaniu. Wiało jak diabli, padał śnieg z deszczem, zrobiło się zimno, a ja wolałem nie ryzykować jazdy w takich warunkach. A i komunikaty w TV i radio odradzały jazdę w takich warunkach. Na szczęście u nas Ksawery tak nie szalał i fruwające plastkowe elementy, które ostry wiatr zrywał z osłon balkonów nie uszkodziły mojego Szrocika.  Dla pewności wolałem go przeparkować w bardziej bezpieczne miejsce.  Czytałem na innych blogach i oglądałem zdjęcia  co ten łotr wyprawiał i muszę przyznać, że wyglądało to mało sympatycznie, a miejscami nawet strasznie. Brrrrr.
     Z braku laku i kit dobry, więc musiałem sobie jakoś inaczej czas zapełnić i postanowiłem poszukać w moich zbiorach zdjęć fotki moich wnuków i to w najnowszych ujęciach. A gdy je znalazłem, to postanowiłem się nimi pochwalić i opublikować na blogu, aby trochę zmienić nastrój z niepodległościowego na rodzinny. Wiecie dobrze, że rodzina  była i jest dla mnie wartością...

Moja czeladka 
*
Karolinka - moja najstarsza wnuczka, która kończy szóstą klasę. Nieco pyskata, ale tak się ma w jej wieku.
*
Wnuczek Miłoszek na wycieczce ze mną po pałacach - Obecnie przeszkolak całą gębą.
*
Miłoszek ze swoim cwaniackim uśmieszkiem i jego siostra Zuzia, czyli moja kolejna wnuczka. Robi za intelektualistkę na tle moich książek. Jest bardzo żywa i lubi popsocić, ale jak zapewnia, to bardzo dziadków kocha.
*
A to już moja najmłodsza wnuczka Emilka, która rośnie jak na drożdżach. Do babci lgnie, a do dziadka się przyzwyczaja, bo coś jej moja broda nie pasuje.  Wczoraj robiła za Świętego Mokołaja ale bez sztucznej brody.
*
Jak widać Emilka robiła też za renifera św. Mikołaja.

    Na razie mam ich czworo, ale córka Basia i zięć Łukasz - rodzice Emilki, nie powiedzieli jeszcze ostatniego slowa w tej materii. No i syn Piotrek, który planuje niedługo ślub, też chyba nie będzie zasypiał gruszek w popiele.
     Fajnie mieć taka rodzinę. A jeszcze tak niedawno moje dzieci wyglądały jak wnuki... Leci ten czas cholernie szybko... Ciekawe czy doczekam choć jednego prawnuka?

    Obiecane fotorelacje z kościańskiej fary opublikuję następnym razem, bo przez Ksawerego i spadek ciśnienia stałem się nieco sentymentalny i uciekłem w rodzinne klimaty.