Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

26 sty 2021

BIESZCZADZKIE WSPOMNIENIA

     Smutno mi Boże, że przez tego cholernego koronawirusa jestem uziemiony na amen w moim mieście. Tylko patrzeć jak rok minie. Czekam jak ten głupi na termin szczepienia, bo choć jestem zapisany i mam wyznaczone miejsce, to czekam na esemesa rządowego z terminem. Jakoś nie mam wiary, że to szybko nastąpi, zważając, że grupa zerowa dziwnie się rozrosła, a ja biedny żuczek jestem w grupie 70+. Jak wynika z raportu, to coraz mniej otrzymujeny szczepionek, więc będę musiał sobie poczekać. Mój Boże.

    A może jebnąć to wszysko i wyjechać w Bieszczady, gdzie można spotkać ciekawych ludzi, póki jeszcze żyją na tym łez padole.

*

20 sty 2021

SŁODKICH WSPOMNIEŃ CZAR.

  Trochę sobie w swoim życiu powędrowałem. Jestem z natury towarzyski i lubiłem się bratać ze słynnymi ludźmi, boginiam, księżnymi, a nawet z papieżem, czy z wojami Chrobrego. Bratałem sie z miejskimi pijaczkami i hulakami. Taki już jestem.
    Bywałen na różnych rekonstrukcjach co nie oznacza , że sam byłem wojem, nie służyłem w marines, wehrmachcie, ani w partyzantce. Nie byłem też rybakiem, czy kmieciem. Nie byłem zbrodniarzem i nie stawiałem krzyża pokutnego, aby zadośćuczynić ofiarze. Nie byłem też opatem Augustianów i kanonierem na zamkach. Nie byłem też księdzem Robakiem, ani piratem z karaibów, co nie oznacza, że byłem bosmanem na łodzi.
    Jestem ciekawym życia seniorem, który lubi wędrować z aparatem, robić zdjęcia i opisywać swoje wojaże.
    Taki właśnie jestem i już tak mam.
    No cóż, życie niesie wiele niespodzianek, ale nie przewidziałem epidemi i totalnym uziemieniu w domu z marzeniami o kolejnych wedrówkach. A czas płynie nieubłaganie, lat przybywa, a kondycji ubywa. Niestety.

15 sty 2021

GDY SIĘ MA 74+

    Coś mnie  dzisiaj  wzięło na podsumowanie mojego życia. Przeżyłem ponad 74 lata, zdrówko zgodne z wiekiem, a wspomnień do cholery. Pewnie ma to związek z epidemią koronawirusa i całkowitym uziemnieniu w domu. Żadnych wędrówek i wycieczek, ale pozostaje nadzieja na zaszczepienie i poradzenie z pandemią. Co prawda, gdy patrzę na działania rządu, to moja nadzieje nie napawia optymizmem.

    Dzieciństwo miałem dobre, choć bywały i przykre chwile. Jeździłem z ojcem nad jezioro, nauczyłem się pływać, więc często ojciec mnie zabierał na rejsy kajakiem, łodzią, czy żaglówką. Było super.

    Gdy miałem pięć lat przyjechaliśmy do Głogowa nad Odrą i też miałem kontakt z kajakami, naszą łódką, że o rejsach parostatkiem nie wspomnę...

    Lata mijały, skończyło się dziecistwo i nadeszła młodość, która ma swoje prawa. No cóż, nie byłem aniołem, więc młodość miałem górną i chmurną. Jednak w dorosłość wchodziłem już ustabilizowany i z mocnym postanowieniem poprawy. Udało się. Ożeniłem się, wychowałem czwórkę dzieci i z czasem zostałem szczęśkiwym dziadkiem z piątką wnucząt. Lata lecą i ani się spostrzegłem jak zostałem seniorem, który spełnie swoje marzenia. Szlag by trafił tego koronawirusa...



I tak to mi moje życie przeleciało, ale jesień życia będzie jeszcze fajna. Jednak co zwiedziłem to moje. Swoje wędrówki i ciekawe imprazy kulturalne opisują na swoim blogu. Życie codziennie na FB. 

    Szkoda, że moje wspomnienia na blogu na  WP przepadły, ot tak z dnia na dzień. Jednak moje zdjęcia mam zapisane w komputerze, na płytach CD i pendriveach. Nie ma to jak mieć dobry aparat lustrzankę, wcześniej dwie cyfrówki, a zaczynałem robić zdjęcia na aparatach analogowych, półatomacie i automacie.