Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

16 cze 2021

lWÓW, TRUSKAWIEC...

     Na początku lat dziewięćdziesiątych byłem z dwoma kolegami z Fundacji Batorego na Ukrainie, a dokładne we Lwowie i Truskawcu. Co prawda na zwiedzanie nie było czasu, gdyż mieliśmy bojowe zadanie dla przyjaciół z siostrzanej fundacji. Przekazywaliśmy im wiedzę o uależnieniach, programie AA i sprawdzonych metodach terapii.  Ja zajmowałem się narkomanią, a koledzy alkoholizmem.

    Nie powiem, polubiłem tych ludzi, oglądałem puste sklepy i pełne bazarki z cenami kosmicznymi. Szokiem dla mnie był fakt, że pensja lekarza wynosiła w przeliczeniu hrywiem na dolary, 15 $. Myśmy mieli dietę po 50 $ dziennie. Za wykłady mieliśmy przyzwoite honoraria w złotówkach. Boże, jaka dysproporcja.

    Gdy wyjeżdzliśmy do Warszawy zostawiliśmy im kawę, herbatę  i cukier. Wcześniej był bankiet pożeganalny, bezalkoholowy, ale z dobrym jedzeniem, który kosztował nieco ponad 30 $.

    Jednak nasz raczkujący kapitalizm był mniej zaborczy.

Nasza grupa przed hotelem we Lwowie.
Ja wśród sympatycznych Ukrainek.
Nasza trójka - od lewej Mirek, ja i Felek,
Na bankiecie.
Wykładam we Lwowie.
Mój wykład w Truskawcu.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie doceniamy tego co mamy-tak bylo kiedys i jest dzisiaj. Truskawiec kojarzy sie z dawnym kresowym kurortem, zmarl tam maz Dabrowskiej. I choc we Lwowie Polacy byli jedna z nacji odcisneli swoja obecnosc, juz nie wspominajac o tesknocie za mala ojczyzna. A Ukrainki byly tak piekne jak glosi fama? Malgosia.

Jael pisze...

Dużo ostatnio wspominasz.
Wspomnienia są cudowne i warto budować następne.

JoAnna pisze...

We Lwowie byłam.
Pozdrawiam serdecznie.