Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

28 maj 2017

PAŁAC W KROBIELOWICACH

    Pora wyjechać na kolejną wędrówkę, ale już nieco dalej od Głogowa. Tym razem dobre bogi rzuciły mnie do Krobielowic niedaleko Kąt Wrocławskich.
    Jest tam wspaniały pałac w stylu renesansowym, pięknie odrestaurowany. Jak wieść gminna niesie, jego historia sięga XIV wieku, gdyż wtedy został zbudowany jako dwór obronny. W XVI wieku przeszedł w ręce zakonu norbertanów i służył jako mieszkania dla zakonników, oficjeli i dla administracji. We władaniu norbertanów został rozbudowany o trzy skrzydła w stylu renesansowym. W późniejszym czasie wykonano piękną fasadę i postawiono trzy wieże w stylu barokowym. O zakonnym charakterze pałacu świadczy wewnętrzny dziedziniec i krużganki klasztorne.
   W XIX wieku po sekularyzacji zakonu pałac przeszedł w ręce von Bluchera, który go otrzymał za zasługi w wojnie z Napoleonem.
    Losy pałacu po 1945 roku były typowe dla tego typu budowli, czyli został przejęty przez państwo i oddany we władanie PGR. Niestety nie dbano o niego i powoli niszczał, a proces popadania w ruinę zaczął się po upadku PRL i rozwiązaniu PGR. Byłby całkowicie zniszczał, gdyby nie kupił go nowy właściciel Nowozelandczyk, który go pięknie odremontował i przeznaczył na hotel z restauracją. Tereny wokół pałacu służą jako pole golfowe, bo jest tam klub golfowy.
    Niedaleko pałacu znajduje się mauzoleum i grobowiec von Bluchera. Grobowiec jest pusty, gdyż w dawnych latach ktoś zbezcześcił zwłoki marszałka.
*




Pałac w całej swojej okazałości.




Wnętrze pałacu i jego wystrój z ciekawymi kominkami.

Nasza silna grupa pod wezwaniem.


Mi strzelać nie kazano, ale wstąpiłem na działo, które pamięta czasy napoleońskie.
                                                                                                   Dawna brama wjazdowa do pałacu i   mauzoleum marszałka von Bluchera.

     Pora opuścić pałac i udać się w dalszą drogę, ale o tym już kolejnym razem.

10 komentarzy:

Jael pisze...

Czasami to dobrze jak przerabiają zabytki na hotele. Czasami im to służy. Ale nigdy nie zapomnę jak zniszczyli nowoczesnością, przepiękny niegdyś zamek w Rynie. Ech...
Dawna brama jest świetna!
Nadal nie rozumiem, po co bezcześci się zwłoki... (?)

makroman pisze...

Fafaonów się nie bano a co dopiero marszałka..., ale hienie jak najgorszych rzeczy życzę. Mauzolea takie, bez ciał osób dla których były szykowane tracą swój sens,i są już tylko starymi skorupami.
A pałac ciekawy. Choć pewnie z deczkadroższy od schroniska ;)

Anonimowy pisze...

Dobrze, że ktoś zadbał i opiekuje się zamkiem. Wygląda przepięknie, a restauracje służą turystom i dobrze, że są. Zmęczony wędrowiec z przyjemnością usiądzie w stylowym lokalu, posili się i odpocznie.
Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Piękny pałac. Dobrze, że znalazł się ktoś........
Pozdrawiam. :) .

P.A.K. pisze...

Dobrze, że tak ładnie utrzymany.

czerwona filiżanka pisze...

fajna wycieczka

Stokrotka pisze...

Najbardziej mi się spodobała dawna brama wjazdowa do pałacu.
Pozdrawiam Michale.

basia pisze...

Kolejna wycieczka z Tobą Michale po miejscach z przeszłości w teraźniejszości. Powiało historią, aż miło. Pozdrawiam

Łemkowyna, na Beskidzie Niskim pisze...

Vob Blucher to ciekawa postać - wódz stosunkowo kiepski, działający masą, ale miał szczęście pod Waterloo pojawił się po prostu w najmniej odpowiednim momencie dla Napoleona. Mimo wszystko rabunki na grobach są rzeczą straszną, niezależnie kto spoczywa, ma do tego prawo, nie wolno robić nic złego...

Piękny pałac

Może minąłeś się z powołaniem - powinieneś zostać artylerzystą? ;)

Pozdrowienia

teresa pisze...

Na moich terenach, jest mnóstwo takich pałaców, dworów, majątków ziemskich, z których po wojnie... Mówią, że coś co kochasz puść wolno, jeśli było Twoje wróci. Wola testamentowa przodka została spełniona?
Coś co kochasz, czyli dom, cztery kąty w których mieszka przysłowiowy "duch przodków". Pamiątki, fotografie, obrazy, skrawki wspomnień. Stary strych na którym się bawiłeś... itd. I ktoś to ocalił od zapomnienia. Czy muszę mówić, że lubię takie historie? :)