Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

9 gru 2017

POWOZOWNIA PAŁACOWA

 Po zwiedzeniu galerii portretów i malarstwa czas zobaczyć dawną powozownię, a w niej ciekawe powozy i zaprzęgi
 Do ważnych elementów rezydencji Raczyńskich w Rogalinie należy powozownia i znajdująca się po przeciwnej stronie dziedzińca stajnia. Pierwotnie były to drewniane budynki z 1776 roku, które zostały zmienine na murowane w 1801 roku. Budynki te wynikały ze względów użytkowych i prestiżowych. 
   Niemal do końca XVIII wieku paradne zaprzęgi i specjalnie dobrane konie, ozdobne powozy i obsługa w paradnych strojach stanowiły ważną część ceremoniału dworskiego i określały pozycję i zamożność wlaścicieli.
   Nie muszę dodawać, że eksponaty budzą ciekawość i przenoszą nas w dawny czas, który minął bezpowrotnie.
*















    Pora opuścić dawną powozownię i pożegnać szykowne powozy, aby pospacerować po pałacowym parku ze słynnymi dębami szypułkowymi. Ale o tym już następnym razem.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A ja jechalam dorozka na 1 komunie - Twój reportaż , jak zawsze, przypomina dawne czasy i uświadamia jak wiele lat uplynelo od tego wydarzenia. Serdecznie pozdrawiam przemiłych malzonkow.Malgosia.

Jaśmin pisze...

Pięknie wyglądają te powozy czy dorożki.
Pozdrawiam:)*

Jael pisze...

Powozy są naprawdę kunsztowne, pięknie to wygląda, zaprzężone np. do dostojnych koni fryzyjskich. Osobiście jednak wole jazdę w siodle :)

czerwona filiżanka pisze...

Niesamowiite widzieć te relikty przeszlości

Danka pisze...

No i przypomniało mi się z dzieciństwa ,kiedy to z ojcem -był dyrektorem PGR jeździłam kolaską i fajnymi bryczkami już bardziej nowoczesnymi ,ale na resorach i super siedzenia były.Koniki miały frajdę bo to lekkie powozy::)) były...Ja ciągle szukam takiego starego koła ,potrzebuję do przydomowego ozdobienia..Muszę wyruszyć w Polskę::))Pozdrawiam.

Софья pisze...

Ładne zdjęcia.
Powozy wyglądają bardzo przyjemnie, aczkolwiek osobiście - wolę jazdę w siodle.

Czekam więc na relacje z parku; dęby muszą być przepiękne.

Pozdrawiam

Gryzmolinda pisze...

Brunecie tajemnie biegam za Tobą z wpisu do kolejnego wpisu .Podziwiam zacięcie i cieszę się , że są jeszcze ludkowie mający ,,normalne" hobby i cel .
obecnie z Czarkiem zajmujemy się kosmetyką i udoskonalaniem Gajowiska .Szykujemy się do świąt.Będzie pełna chata ponieważ przyjadą dzieci z rodzinami .
macham z Podlasia - Dośka

PAK pisze...

Mijałem ostatnio powozownie tu i tam (Łańcut, Lipica), ale nigdzie nie miałem czasu na zwiedzanie...

Michał pisze...

PAK, byłem w Łańcucie i zwiedzałem powozownię. Ciebie zawsze gdzieś goni.
Fajnie Dośka, ze będzie w Twojej chacie gwarno i rodzinnie, oby tylko śnieg was nie zasypał.
Pozdrawiam.
Michał

Beskidnick pisze...

W Tarnowie też mamy powozownię, ale one żyją, stale ruszają z zaprzęgiem wozić nowożeńców,jubilatów lub przy innych okazjach. Rzecz jasna nie zabytki, ale bardzo dane repliki.

Alenka pisze...

Napisales Michalku "Czasy te minely bezpowrotnie" i nieco smutno sie zrobilo. Bo jakos nie po drodze mi z tymi pedzacymi samochodami, coraz szybszymi i coraz bardziej niebezpiecznymi. Nie chce miec juz auta, ja chce jezdzic kolaska! Takim pieknym powozem, jakie nam na fotografiach przedstawiles. Sa urocze, nostalgiczne, wiele moglyby powiedziec o tamtych czasach. A ja chetnie bym posluchala. Dobrze Michalku, ze przyblizasz je nam swoimi fantastycznymi fotoreportazami. Lubie wygodnie siedziec w foteliku i z Toba podrozowac :)
Sle zakapiorskie pozdrowienia :) :)
PS. Moja sasiadka Agatka czyta "Skazanego na Uherce" :)

Tomasz pisze...

Miałem Cię Michale pytać o powozownię w Łańcucie, ale już odpowiedziałeś w komentarzach. Tak, tu piękne powozy.Chciałoby się takimi pojeździć.Pozdrawiam

Tomasz pisze...

Michale jeśli byłeś w stanie wojennym albo wcześniej represjonowany, to coś Ci się należy z UdSKiOR

Michał pisze...

Tomku, jeśli odsiadkę za grudzień 1970 r. w Szczecinie można nazwać represjami, to tak. W stanie wojennym i po nim wielkich represji nie było i strat finnansowych nie miałem. A te parę pałek i zadyszka po manifestacjach, to pikuś. Za odsiadkę dostałm zaświadczenie z ZK Uherce, że pracowałem prawie 2,5 roku i doliczono mi to do stażu emeryckiego jako lata składkowe. I to mi wystarczy. Miałem propozycję od znajomego prawnika, który chciał wystąpić dla mnie o odszkodowanie, ale zrezygnowałem, bo gdybym je wziął, to co bym powiedział noim wnukom, że byłem najemnikiem. Lubię swoją facjatę w lustrze jak robię przedziałek i sobie brodę podgalam.
Pozdrawiam.
Michał

PAK pisze...

Zaraz tam goni ;)
Łańcut to jeden z tegorocznych weekendów.
A Lipica to wakacje.
Byłem jeszcze w Szilvasvarad, gdzie też coś powinni mieć. Ale mnie dobiegał tylko dźwięk pokazu.
Ale ostatnio odwiedzałem tylko Ojcowski Park Narodowy, ale nie Ojców, tylko w Dolinie Prądnika (na wschód od Ojcowa).

Stokrotka pisze...

Pojechałabym sobie takim powozem w świat daleki...
:-)