Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

16 lip 2014

LUDWIKOWICE - część naziemna fabryki

   Pora udać się do naziemnej części fabryki amunicji i materiałów wybuchowych "Dynamit Nobel A.G. - Ludwigsdorf", czyli obecnych Ludwikowic Kł. Jak wcześniej wspomniałem na tym terenie była kopalnia wysokokalorycznego węgla, ale niestety metanowa. Została zamknięta w 1930 roku na skutek wybuchu  metanu i śmierci 151 górników. Ponownie otwarto ją w latach czterdziestych, aby (sic!) wykorzystać jej korytarze i inne wyrobiska. Gdy koniec wojny był już bliski Niemcy szyby kopalni zaczopowali żelazo-betonem, a podziemia zalali wodą. Jak wieść gminna niesie, ponoć schowano tam "Skarb Wrocławia" i inne cenne rzeczy.
   Cały czas działała wielka elektrownia, która wytwarzała dużo prądu, który równiez zasilał budowę "Kompleksu Riese". No i fabrykę amunicji i materiałów wybuchowych.
   Oglądałem niedawno program Bogusława Wołoszańskiego o tych obiektach (był robiony przed zagospodarowaniem podziemi i utworzenia - Muzeum Molke). Pan Wołoszański też wspominał o tajemnicach kopalni i różnych koncepcjach budowy Muchołapki. Najbardziej popularną wersją jest opinia, że muchołapka jest częścią fundamentową chłodni kominowej, ale sceptycy podważają tą koncepcję dowodząc, że niepotrzebna była kolejna chłodnia, gdy działały chłodnie kominowe dawnej kopalni i elektrowni. Nie bez znaczenia jest fakt, że doprowadzone do niej były grube kable elektryczne mogące przesyłać prąd o ogromnym napięciu. Po kablach nie ma już śladu, gdyż "zaopiekowali" się nim zbieracze złomu, podobnie jak innymi metalowymi częściami fabryki. Hale fabryki ledwie stoją i strach do nich wchodzić. Nic więc dziwnego, że nie wchodzą w integralny skład zabytków muzeum Molke. Tak więc ich zwiedzanie jest ryzykiem zwiedzającego. Nie pchałem się w ruiny, ale zwiedziłem cześć magazynową z tajemniczym korytarzem betonowym i wartowniami. Zauważyłem też, ze zniknęło wiele tajemniczych obiektów sprzed 10 lat, które wtedy oglądałem. A szkoda.

FOTORELACJA
*
Ja z bratankiem ciotecznym Tomkiem przed bramą muzeum i  tajemniczą Muchołapką. Ciekawe są betonowe schrony wartownicze po bokach.
*
Dawny plan kopalni, elektrowni i innych obiektów.
*
Tablica dawnej fabryki amunicji.
*
Zrujnowane elementy dawnej fabryki.
*
Betonowa droga do fabryki i magazynów. Przeprowadzone odwierty przy drodze na głębokość ponad 10 metrów wskazują, że są tam jakieś hale, czy tunele... Czyli kolejna tajemnica do rozwiązania.
*
Jedna z dwu bram do obiektów fabryki.
*
*
*
Dawne hale fabryczne, albo magazynowe. Posadzki mają ze specjalnej masy bitumicznej, aby nie powstała iskra przy upadku jakiegoś narzędzia, czy detalu metalowego.
*
*
*
*
*
*
*
                                                                                 *
*
*
Tajemniczy tunel, lub korytarz z dwoma pomieszczeniami. Nie wiadomo, czy służyły jako wartownie, czy w innym celu.

    Podobnie jest z tajemniczym tunelem podziemnym o którym pisałem wcześniej. Też do końca nie jest wiadomo do czego służył. Wiadome jest, że w jego ścianach było wiele poziomych kanałów na kable energetyczne...
     To nie jedyne tajemnice Gór Sowich,  jest ich znacznie więcej - od bardzo wiarygodnych hipotez, po zupełnie odlotowe, wręcz książycowe rodem z s.f... Jednego jestem pewien, że wiele tajemnic Gór Sowich na zawsze pozostaną tajemnicami i nigdy się nie dowiemy czemu tak naprawdę mialy służyć.
*


*

*

    Smutny widok dawnych zakładów lniarskich Walimia. Jeszcze kilkanaście lat temu tętniły życiem i dawały pracę, a teraz umierają stojąc... Czyli popadają w ruinę. Jedyna z nich pociecha jest taka, że kręcą w nich pewne ujęcia  ze scen powstania warszawskiego dla serialu "Czas Honoru".
    Pora jechać na zwiedzanie walimskich sztoli, które są owiane kolejną tajemnicą.

20 komentarzy:

Anek73 pisze...

Bardzo ciekawe zdjęcia :) Trzeba w końcu odwiedzić :) Miłej środy :)

Michał pisze...

Dziękuję Aniu. Mieszkasz tak blisko o "rzut beretem", a nie zwiedziłaś tych miejsc, a są one naprawdę ciekawe.
Pozdrawiam.
Michał

czerwona filiżanka pisze...

fabryka amunicji...ciekawa wyprawa

Stokrotka pisze...

Pojechałabym to wszystko zobaczyć Michale. Tylko to trochę daleko ode mnie. A na te wakacje plany już mam zaklepane. Może w przyszłym roku.
Serdeczności pozostawiam :-)

PRZYSTAŃ pisze...

Tajemnicze miejsca pokazujesz i bardzo ciekawe szkoda ze to już doszło do takiego stanu serdecznie pozdrawiam

Tomasz pisze...

Witaj Michale. Dawno temu uczestniczyłem w blogowaniu i teraz wróciłem. Z zainteresowaniem przeczytałem starsze Twoje posty. Wiesz, ze historia mnie pasjonuje, a Ty dostarczasz mi materiału, który pobudza moją wyobraźnię.
Szukałem materiału o Twoim pierwszym druhu, Janie Przewoźniku. To był - jak widać- wspaniały człowiek. Pozdrawiam, Tomasz

ZołzaTexa pisze...

Michał zaintrygowałeś mnie.
To miejsce chowa wiele tajemnic. W Górach Sowich byłam lata temu z wycieczka z liceum.
Dodamtenpost na fb bo jest wielu, których interesują takie zagadki historii.
POzdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

LETYCJA pisze...

Historia oraz tajemnice Gór Sowich są bardzo ciekawe, pięknie przedstawiłeś zdjęcia oraz opisy serdecznie pozdrawiam

hurghada35 pisze...

Fajnie, że o tym napisałeś Michale bo wcześniej nawet nie słyszałam o tym miejscu:)

Halszka - PhotoBlog pisze...

Oj, powiało wojną. Smutne. Ale co jest smutniejsze, Muzeum Mölke, czy Zakłady Lniarskie, to już pewna nie jestem.
Tak czy siak, fotorelacja wspaniała.
Pozdrawiam serdecznie! Halszka

Michał pisze...

Miło mi, że Was zainteresowałem moimi wedrówkami. Lubie takie miejsca, ich historię i tajemnice. Dolny Śląsk ma swoją magie, mikrokosmos i dużo tajemnic.
Tomku, Druch Janek to nietuzinkowa i wspaniała postać i należy mu się szacun.
Pozdrawiam.
Michał

VM pisze...

...a może tak jest lepiej? Gdybyśmy wszystkie informacje mieli podane na tacy (a dzięki internetowi już po części tak jest), zabrakłoby miejsc z tzw. duszą. Samo odwiedzanie tych, które coś w sobie kryją, wiąże się - przynajmniej dla ludzi z wyobraźnią - nie tylko ze zwiedzaniem, ale i pewnym dociekaniem samemu, jak, co, gdzie i w jakim celu kiedyś było. A jeśli dodatkowo ma się oko do zdjęć, fotografowanie ukrytego i często nierozumianego piękna dodaje turystyce uroku.

Moja przygoda z militariami zaczyna się i kończy na wielokrotnym odwiedzaniu Wilczego Szańca i chętnym udziale w piknikach militarnych; z chęcią jednak wybrałabym się w takie miejsce, bo po samych fotografiach widzę, że ma w sobie coś niezwykłego (tak, opuszczone budynki potrafią jednocześnie i straszyć, i intrygować) :)

Pozdrawiam.

kapitanwien pisze...

Dolny Śląsk - bogaty w urodę, bogaty w tajemnice, które jak w różańcu są radosne, lecz czasem i bolesne, są świetliste, ale i te ciemne i ponure. Tajemnice, które mogą być rozważane przez wiele pokoleń rodaków i miejscowych ziomali. Sam czasem skłaniam się do tych rozważań, lecz często przeraża mnie mnogość paciorków, które trzeba nieustannie przesuwać , by traktować je jako zaliczone. Zaliczyłem wiele miejsc Dolnego Śląska, ale do sedna jego tajemnic nie dotarłem i chyba nikt nigdy nie dotrze. Ot czasem trafi się jakiś farciarz, który dosłownie na śmietniku historii znajdzie skarb, jak choćby ten ze Środy Śląskiej.
Pozdrawiam
Ahoj

teresakiedrowska pisze...

Nie przepadam za porównaniami, ale słuchając Wołoszańskiego i czytając Twoje wpisy, człowiek jest w 100 proc. przekonany, że... może ostatecznym celem nie jest znalezienie skarbu, ale nagrodą może być rozwiązanie jakieś tajemnicy. W przypadku Niemców, jest to przecież możliwe - prowadzili skrzętnie, starali się zachować dokumentację... Ja jednego jestem pewna, podjęcie Twoich tropów, Wołoszańskiego nie jest wędrówką donikąd :)
To idziemy dalej! Pozdrawiam! ;)

Vojtek pisze...

Może w czyimś łóżku ducha wyzionę??? Sam jestem ciekawy. Fajnie było.

Michale bardzo mnie rajcują takie zabytki. W moich okolicach tego mało jest. Wiem z TV, że u Was dużo więcej. Oglądam w TV Discovery Historię i dopiero teraz naprawdę poznaje się historie. Nie w szkole. Wczoraj oglądałem o Pierwszej Wojnie Światowej. Miliony wtedy ludzi zginęło. Dziesiątki milionów!!! Kto tak pcha do wojen??? Ale to temat na 1000 rozpraw doktorskich.
Dzięki za wycieczkę. O podobnych sprawach napisaliśmy.
Hej

makroman pisze...

Chłodnia mogła być wentylatorowa. Ale faktycznie bez znajomości planów, czy choćby reliktów infrastruktury nic powiedzieć nie sposób - jeśli pod muchołapką był basen (będą widoczne jego ściany), to mamy chłodnię, ale jeśli był tam wybetonowany plac, lub goła ziemia, to z pewnością coś innego.

Te ślepe komory, wyglądają jak zmyłka dla ewentualnego zwiadu lotniczego. Choć inna sprawa że często spotykam w budowlach z lat 30 i 40 ubiegłego wieku, elementy dla których nie znajduje zastosowania. Właśnie jakieś ślepe komory, murki, korytarze itp. Poznałem hale na ZA w Tarnowie budowane właśnie w latach 30 i tam było podobnie - co rusz to zakamarek dla którego przez 60 lat nikt zastosowania nie znalazł, poza podręczną rupieciarnią.

Michał pisze...

I najpewniej Makromanie tak szybko sie nie dowiemy, czemu te budowle służyły. Może to i lepiej...
Vojtek, ja tez ogladam tekaie programy na Discovery i na Polsat play...
Pozdrawiam.
Michał

celinasole@gmail.com pisze...

Moja mama pracowała w fabryce amunicji w ludwikzdorfie w czasie wojny 4 lata nie dostała żadnego zadośćuczynienia straciła zdrowie w prochowni

Anonimowy pisze...

Witam...
Panie Michale....dużo tu fikcji Pan piszesz...tabliczka nad niby wejściem AG Nobel, pochodzi z teraźniejszych czasów zrobiona na potrzeby tego dziwacznego muzeum. Korytarz który prowadzi do kanału kablowego został tez teraz zrobiony na potrzeby tego dziwacznego muzeum, bunkry jako magazyny na materiały wybuchowe a nie jakieś tam tajemnicze pomieszczenia i takie tam....skąd to wiem, ano stąd że doskonale znam te miejsca od lat 70tych...i wiem co się zmieniło a co nie, wiem co zostało dobudowane a co nie....Muzeum w Ludwikowicach to fabryka fikcji i nabijanie ludzi w butelkę:) :) i propagowanie pierdół..cóż żal mi ludzi którzy w to wszystko wierzą...

Anonimowy pisze...

Jak to fikcja moja mama tam pracowała