Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

2 sie 2014

WŁODARZ - sztolnie

   Pora zwiedzić ostatnie sztolnie na Włodarzu. Jest to niewielka góra w paśmie Gór Sowich. Odnoszę wrażenie, że wiekszość Gór Sowich jest pokryta wydrążonymi w skale chodnikami. Część z nich jest sztucznie zawalona przez Niemców, a więc różne hipotezy są z tymi zawałami związane. Narosło wiele legend, mitów i teorii, a tak na prawdę nikt do końca nie wie czemu te podziemne chodniki, hale i komory miały służyć. Czy miały być kolejną kwaterą Hitlera, czy podziemnymi fabrykami broni, pocisków V 2, a może jakiejś tajemniczej wunderwaffe, czy po prostu ogromnymi schronami, chroniącymi przed skutkami broni atomowej. Niemcy byli blisko jej zbudowania i nie zawachaliby się jej użyć, aby szalę zwycięstwa przechylić na swoją stronę, gdy losy Trzeciej Rzeszy były już praktycznie przesądzone. Bardzo racjonalne są tezy, że w zawalonych chodnikach coś ukryto. Skarby, czy może coś innego? Kto to wie?
   Sztolnie na Włodarzu mają swój klimat i magię, bo część trasy odbywa się łodziami po zalanych chodnikach i wyrobiskach. Oczywiście, że Niemcy nie planowali podziemnych akwenów, ale po prostu nie odkopano wszystkich wejść do sztolni i woda je zalała, zwiększając atrakcyjność zwiedzania dla turystów. Dodatkowo każda grupa ogląda w podziemnym kinie film z inscenizacjami wojennymi. To też robi wrażenie.
FOTORELACJE
*


Wejść do sztolni broniły betonowe schrony wartownicze i metalowe bramy.
*




Pora zagłębić się w podziemia, aby znaleźć się w podziemnym kinie.
*
Za chwilę się zacznie ciekawa prezentacja multimedialna. Po seansie i przeżyciach pora iść dalej chodnikami.







Niektóre chodniki są zamkniete dla zwiedzających.





Idziemy ciągle do przodu, aby...


Wejść schodami na wyższy poziom...

By z tarasu widokowego popatrzeć na zalane chodniki.

Pora się zaokrętować na łodzie i zwiedzać zalane chodniki...




Ostatni rzut okiem na wyższy poziom i powoli kończyć wędrówkę.


*
   Z pewnym niedosytem opusciliśmy sztolnie na Włodarzu, aby się udać do Zagórza, by zwiedzić Zamek Grodno i zobaczyć zaporę na Bystrzycy, zbudowaną w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Ale o tym kolejnym razem..

    Z ciekawością oglądałem uroczystosci upamietniającą 7o-tą Rocznicę Powstania Warszawskiego. Czy mnie wzrok i słuch mylił, bo jakoś nie zauważyłem tej buczącej i beczącej hołoty...

16 komentarzy:

Peacock pisze...

Fajna wycieczka. A chodziles moze po gorach Beskidu Wyspowego?

Jaśmin pisze...

Ciekawie opisane...Słyszałam o nich...Pozdrawiam Monika:)

Jolanta pisze...

Niesamowite zdjęcia!
Dobrze, że mogę je zobaczyć na Twoim blogu. Widząc te zdjęcia tym bardziej nie odważyłabym się tam wejść. No, trzeba mieć dużo odwagi, a mnie brakuje....
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)

Anek73 pisze...

Świetna relacja - jak zawsze :) Miłej niedzieli :)

ZołzaTexa pisze...

Miło, że ponownie podłączyłam się do wycieczki i to bez biletu!!!
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

makroman pisze...

Rewelacyjne miejsce.
Zauważmy ze to wszystko są góry wulkaniczne - jaskinie powstawały tam w sposób samorzutny, ludzie je adaptowali do swoich celów.

Ja myślę że na wszystkim zaważyła romantyczna natura Niemców. Oni kochali się i nadal to robią, w takich miejscach. Miejsca na magazyny idealne, na schron atomowy... pewnie też, ale bardziej z racji oddalenia niż walorów ochronnych.

Jako miejsce ukrycia czegokolwiek - no trudno, nawet będąc romantycznym Niemcem, nie brać pod uwagę że trafi się jakiś trzeźwy Ruski (mało prawdopodobne, ale na kilkudziesięcio milionową armię... możliwe)i pomyśli że w zasypanych sztolniach może coś być.

Choć skoro do dziś nie zostały odkopane - to być może kalkulacja była słuszna.

Mogło być też tak, że sztolnie zostały odgruzowane zaraz po wojnie, a następnie powtórnie zasypane - Armia Czerwona miała i takie możliwości logistyczne i sposoby by fakt ten ukryć.

Michał pisze...

Makromanie.
Nie słyszałem o jakichś samoistnych grotach, czy jaskiniach w Górach Sowich. Sztolnie wykuwano od zera w skałach gnejsowych.
Co do "romantyzmu" Niemców mam duże wątpliwości. Oni byli pragmatyczni, a Dolny Śląsk był wtedy dość bezpieczny od nalotów. Co do ruskich, to faktycznie oni na wszystkim swoją łapę kładli. Tak było w przypadku sztolni i innych budowli. O ruskie mogli zrobić wszystko...
Pozdrawiam.
Michał

JoAnna pisze...

Zimno, ciemno, wilgotno i do domu daleko.
Fotorelacja OK, ale mnie tam nie ujrzą. ;-))

Pozdrawiam, Michale!

czerwona filiżanka pisze...

w taki upał pewnie tam było przyjemnie;)

Lotka pisze...

W zagórzu byliśmy z harcerzami dawno temu. Nie dane nam było oglądanie podziemnego świata. Bardzo ciekawa wycieczka. Pozdrawiam wakacyjnie.

Danka pisze...

Robi wrażenie .W razie czego wiesz gdzie jest bunkier i możesz się schować przed nalotem::)Ale takie bunkry wykopać to potrzebna była siła nieszczęsnych jeńców wojennych,którzy z pewnością umierali z wycieńczenia..Pewnie dalsze miejsca są zaminowane ,lub zalane wodą i boją się naruszać.Ja chyba bym nie weszła::))Pozdrawiam

Azalia pisze...

Michałku, do sztolni nie pójdę, nawet za Tobą. Pozdrawiam

LETYCJA pisze...

Bardzo ciekawy wpis pozdrawiam

Michał pisze...

Strachy na lachy. Widziałem dzieci, które z rodzicami chodziły po sztolniach. Nie jest w nich tak strasznie, tylko na zdjeciach tak może wyglądać, bo wlokłem się z tyłu i światło samo gasło.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał

hurghada35 pisze...

Fajnie masz Michale - ciągle coś zwiedzasz.Ja też tak lubię;)

makroman pisze...

Michale a Niedźwiedzia? Z drugiej strony dość to naciąganie, chyba się poddam - Niedźwiedzia choć z okolicy, to przecież geologicznie inny twór stanowi.

Zauważ jednak iż do prac przystąpili jeszcze w czasie gdy praktycznie 100% ich terytorium było bezpieczne od nalotów. Jak nic romantyzm.