Jedni świętują Odzyskanie Niepodległości chodząc na wszelkiej maści manifestacje, inni wolą robić zadymy, wyrywać drzewka, palić tęczę, samochody TV, czy naparzać się z policją. Kolejni świętują bardziej patriotycznie i na poważnie, ale wielu polakom świętowanie zwisa kalafiorem, gdyż nie bardzo wiedzą o co w tym wszyskim chodzi, a ja jak co roku wyruszam do Wielkopolski. Jak powszechnie wiadomo wielkopolscy ziemianie, szlachta i inteligencja robili bardzo wiele, aby odzyskać niepodległość, a Polska była wolna od zaborów. Wielu zacnych wielkopolan było w Legionach Dąbrowskiego, brało udział w powstaniach i pracy organicznej.
Moje korzenie są z Wielkopolski, a dokładnie z Leszna, gdzie się urodziłem i nic dziwnego, że historia tego regionu jest mi bliska i stanowi powód do dumy. Dlatego kolejny raz wyruszyłem na szlak niepodległości. Tym razem zwiedziłem prywatne Muzeum Wojen Napoleońskich w Witaszycach w powiecie jarocińskim. Jest to jedyne tego typu muzeum w Polsce i mieści się w XVIII wiecznym, późnorenesansowym dworku Franciszka Gorzeńskiego. Po muzeum oprowadzał właściciel, który jest zapaleńcem i znawcą tego tematu. Można w nim zobaczyć uzbrojenie, mundury napoleońskie, odznaczenia, medale, monety, obrazy, zdjęcia, dziesiątki żołnierzyków w mundurach wszystkich formacji Napoleona, etc, etc... W jednym z pomieszczeń znajdują się dwie dioramy przedstawiające bitwy pod Raszynem i Waterloo.
Nic dziwnego, że po tylu emocjach zgłodniałem i udałem się na obiad do restauracji w hotelu, mieszczącym się w pałacu z 1899 r. Po wojnie pałac był we władaniu Instytutu Włókien Naturalnych w Poznaniu, w latach siedemdziesiątych był filią Biblioteki Publicznej w Jarocinie, a od paru lat znajduje się w rękach prywatnych. Oprócz hotelu, sal bankietowych i restauracji w pałacu ma siedzibę prężnie dzialające Stowarzyszenie na Rzecz Witaszyc.
FOTORELACJA
*
Działko z czasów napoleońskich na skwerze przed pałacem.
Sale bankietowe, restauracyjne i bilardowa...
Pora udać się w inne ciekawe miejsca - do bazyliki i klasztoru o.o. Filipinów na Świętej Górze niedaleko Gostynia, i do muzeum błogosławionego Edwarda Bojanowskiego mieszczącego się w stylowym dworku w Grabonogu, ale o tym kolejnym razem.
11 komentarzy:
Moja rodzina pochodzi z okolic Jarocina :)
Zapach minionej historii:)
Ciekawe miejsce.
Czy Ty Michale masz profil na fb?
Pytam, bo profili o tematyce, którą opisujesz z taką pasją jest tam sporo.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Michał przepiękne salony ::) a witrynki są urocze nawet mam dwie podobne ::) .Powiem Ci ,że ja chyba bym opadła z sił .Podziwiam Ciebie za Twoje wycieczki..Piękne i fascynujące to co robisz::)))Pozdrawiam
-- witaj... długo mnie tu nie bylo i chyba jakoś zatęskniło mi się trochę za zwiedzaniem razem z Tobą/ znaczy za pomocą Twoich zdjęć.. ta sobie pomyślałam, że przy okazji jutrzejszego święta znajdę zawsze coś interesującego...
- pozdrawiam..
Jak zawsze Michale, świetnym jesteś przewodnikiem. Jakiś czas temu pasjonowałem się okresem napoleońskim. Pozdrawiam, Tomasz
pięknie tam...
I tak trzymaj! Wycieczka wspaniała i nader ciekawa. Fotki bardzo udane.
Aż zgroza mnie napawa, kiedy pomyślę, co w Święto Niepodległości wyczyniają niektórzy Rodacy. Ciekawe co dzisiaj wymyślą? Miejmy nadzieję, że aż tak źle nie będzie jak w poprzednich 2 latach.
Pozdrawiam Ciebie w Niepodległej! Halszka
Cudne foty, jak zawsze, ja ten dzień spędziłam w domu, bo jestem chora, ale zazwyczaj spaceruję lub gdzieś wyjeżdżam.
Pozdrawiam!
Piękny wpis oraz fotorelacja- nie wszyscy czują się Polakami żeby jak co rok pokazywać ,,swoją silę,, to najnormalniejsze chamstwo o zyciu chyba nic nie wiedzą-szkoda strzępic jezyka serdeczności zostawiam
Zastanawiam się, gdzie ten Twój wpis powinien być umieszczony, aby zainspirować tym pomysłem naszych "wyrywnych" rodaków? Hm :)
Serdeczności :)
Prześlij komentarz