Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

11 sty 2015

NIECO WSPOMNIEŃ

    Gwoli wyjaśnienia. Książka o Solidarności jest moją pierwszą książką napisaną, ale nie wydaną. Pewnie w myśl biblijnej zasady, że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi. Amen. 
    Po niej napisałem cztery kolejne z czego trzy ukazały się drukiem, a czwartą trzymam na lepsze czasy.
     Nie chcę pisać dlaczego ta o Solidarności okazała się "półkownikiem", bo to i tak niczego nie zmieni. Teraz coś drgnęło, ale bardziej realna jest  droga zaproponowana przez Darka, niż ta tradycyjna przez TZG, które znowu kombinuje jak koń pod górkę i wyszukuje nierealnych zmian.
    Szlag mnie trafia na taką postawę, bo przeczytałem dzisiaj w internecie, że mój kolejny bohater z opozycji  ujęty w książce - Jurek Lewicki zmarł. Jak tak dalej pójdzie, to TZG wyda mi ją na apel poległych solidarnościowców z opozycji... 
    I pewnie pośmiertnie, traktując jej wydanie  jako ostatnią posługę dla mnie.
    Teraz coś weselszego o moich ulubionych, średniowiecznych zamkach dolnośląskich. Tym razem padło na zamek Cisy w dolinie rzeki Czyżynki.
   Pierwsze zapiski o zamku Cisy (zbudowanym przez księcia Bolka I) pochodzą z 1242 roku. Wcześniej stał tu drewniany gród obronny. Zamek jest zbudowany z kamienia, otoczony fosą nad urwistym zboczem. Ma ciekawą historię i często zmieniał właścicieli. W połowie XIV wieku był siedzibą ryczerzy rabusiów, jak wiele podobnych zamków na Dolnym Śląsku. Został spalony przez Szwedów w czasie wojny 30-letniej. Opuszczony popadał w ruinę... 
    W 1927 roku wałbrzyszanin Walter Brehmer podjął prace konserwatorskie i zrekonstruował bramę i wieżę. Po II Wojnie Światowej zamkiem opiekowali się harcerze, a w 1961 zamek Cisy zabezpieczono jako trwałą ruinę.
*















    Trzeba przyznać, że zamek robi wrażenie, a jego historia jest zaklęta w kamiennych murach. Nie wiem czemu, ale wolę takie kamienne, nieco zrujnowane, ale zabezpieczone zamki, niż wypasione pałace. Może dlatego, że są mniej dostępne i mają swoją magię. Moja przygoda z zamkami zaczęła się od zamku Chojnik...

11 komentarzy:

Anek73 pisze...

Ja też zdecydowanie wolę takie ruiny! Są magiczne!
Miłej niedzieli :)

Alenka pisze...

W Twoich trzech noworocznych postanowieniach Michalku pojawily sie trzy razy NIE. Cale szczescie, ze tym NIE pominales podrozowanie i skladanie nam relacji z tych podrozy. Twoje reportaze to imponujaca kolekcja dla takich jak ja domatorow, ktorzy wola podrozowac po blogu Wedrowca, niz ruszac pupe z domu. Fantastyczne sa te moje z Toba podroze Michalku ;))
Sle podziekowania
i serdecznosci :)

Tomasz pisze...

Ja Michale nie mogę zmobilizować się aby swoje wspomnienia z interny i stanu wojennego dokończyć, uporządkować i dać jakiemuś wydawnictwu. Być może, zrobi to mój syn po mojej śmierci. Koledzy z opozycji niestety tez już umierają. Ale po starym zamczysku z przyjemnością w Twoim towarzystwie pospacerowałem. Pozdrawiam

Danka pisze...

Kiedy mieszkaliśmy w Toruniu ,jeszcze przed porządkami Zamku Krzyżackiego,wtedy były piękne ruiny ,takie naturalne....Teraz nowoczesność weszła w zakamarki ,nowe cegły ,kanciki,ścieżki ,chodniki...I przestało mi się podobać na dodatek brama zamknięta na łańcuch i tylko w godzinach wyznaczonych można zwiedzać i to za opłata chyba teraz jest::)Pozdrawiam ,ciekawe ruiny::))

LETYCJA pisze...

Cudowna wycieczka po zamku wspaniałe zdjęcia a na temat Twojej niewydanej jeszcze książki to mnie coś ...(musi nastąpić tak zwana ,,moc urzędowa'' ale jak długo można czekać!)takie rzeczy to tylko u nas serdecznie pozdrawiam

makroman pisze...

Piękna ruina - choć może gdyby pozbyć się roślinności (albo ją przynajmniej okiełznać) było by jeszcze ciekawiej - pamiętam jak robiono takie manewry na "Marcince" w Tarnowie i faktycznie przyniosło to dobry efekt, ale potem nie było komu płacić za wykaszanie i teraz odsłonięte jest tylko to co ludzie wydeptają.

Halszka - blog: "Na cętce źrenicy i w obiektywie" pisze...

Wycieczka pięknie zrelacjonowania. Fotki bardzo mi się podobają. Też wolę takie stare zamczyska niż te współcześnie wypasione. ;)

Coś w tym jest, że wydawnictwa jakoś wolą wydawać książki pośmiertne...
Pozdrawiam serdecznie! Halszka

Jolanta pisze...

Ruiny zostały, ale ile tutaj jest tajemnic....
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)

Anonimowy pisze...

No, no, u nikogo mój profil tak podpisany jak wyżej nie wyświetla się. Podpisuję zatem inaczej.
pozdrawiam serdecznie:-)

Stokrotka pisze...

Michale, ja też bardziej lubię różne ruiny zamków i zamki zniszczone, niz te wypasione. Wtedy mogę sobie wyobrażać jak ten zamek wyglądał kiedyś. Fantazja i wyobrażnia pracują.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Łemkowyna, na Beskidzie Niskim pisze...

Fajne te ruiny:) takie stare budowle mają w sobie pełno wspomnień i dobrze ukazują jak dawniej budowano:)
Pozdrawiamy serdecznie