Pierwsze wzmianki o tej miejscowości jak była jeszcze osadą pochodzą z XIII wieku. Wodę mineralną odkryto w XVI wieku. Od 1723 roku stała się uzdrowiskiem, a źródła wody mineralnej nazwano od baronowej Charlotty von Seher-Thoss. Jedlina Zdój uzyskała prawa miejskie w 1768 r.
*
Uroczy Dom Zdrojowy.
Grzybek, czyli pijalnia wód mineralnych Charlotta.
Baronowa Charlotta na ławeczce i ja z nią.
Niedaleko znajduje się Jedlinka z pałacem z XIII wieku, później przebudowanym. Z pałacem wiąże się ciekawa historia, bowiem w latach 1944 - 1945 znajdowało się w nim biuro projektowe Organizacji Todt, która budowała Kompleks Riese w Masywie Włodarza i nie tylko. Oczywiście darmową siłę roboczą stanowili więźniowie filii Gross Rosen i robotnicy przymusowi.
W 1945 roku pałac przejął PGR i składowano w nim siano. Pałac niszczał, ale w 2004 roku kupił go prywatny właściciel i zrobił w nim hotel i sale do zwiedzania.
Przed pałacem stoi czerwony trzypłatowiec, jaki latał as lotnictwa "Czerwony Baron", czyli Manfred von Richthofen. Nie bardzo wiem jaki związek miał Czerwony Baron z Jedlinką, ale samolot fajnie się prezentuje. Z mojej wiedzy wynika, że Czerwony Baron związany był ze Świdnicą.
*
Pałac w Jedlince i kamienne lwy przy wejściu. Z jednym się skumałem.
Samolot Czerwonego Barona. Zawsze latał na samolocie pomalowanym na czerwono.
Tablica ze zdjęciem i opisem Czerwonego Barona.
Zastanawiam się, czy w dobie dekomunizacji Czerwony Baron nie skojarzy się jakiemuś idiocie z komuchem. Wiadomo, czerwony.
Pora opuścić Jedlinkę i pojechać na kwaterę w Walimiu...
13 komentarzy:
Znowu jestem bogata o tak pięknym miescie Jedlinie Zdrój fotoreportaz wspanialy pozdrawiam serdecznie
Miejsca nie znam, nawet nie słyszałem, choć pałac i samolot wyglądają ciekawie.
Brat czerwonego barona pochowany jest w Ciężkowicach w moich stronach, ale poza kręgiem przewodników i krajoznawców mało kto o tym wie.
A czerwoni baronowie co to w daczach na Mazurach siedzieli, ich nikt o lotność Richthofena nie posądza więc i nie kojarzy.
Ciekawe miejsce, piękne fotografie.
Z baronową Charlottą jesteś - jak widać - w bardzo bliskim kontakcie a i odwagi Ci nie brakuje, bo nawet lew znieruchomiał przy Tobie.
Dobrze, że nie poleciałeś tym czerwonym samolotem, bo nigdy nie wiadomo gdzie by go poniosło ha,ha...
Pozdrawiam serdecznie :)
Michał Dziekuję Ci za informacje ,zdjęcia z miejsc Polki,w których nigdy nie byłam ,nawet nie słyszałam o takich miejscowościach.Bardzo pouczające ::)))) Fajnie wyglądasz z baronową::))Pozdrawiam.
Fokker Dr I. Bardzo zwrotna maszyna była. Choć zapewne z dwoma skrzydłami byłaby równie dobra :)
Makromanie.
Co do brata Czerwonego Barona, to Lothar, który też służył w lotnictwie jest pochowany w Świdnicy. W tych stronach o których piszesz, jest pochowany Oswald, który nie był bratem Manfreda i Lothara. Historycy nie są zgodni co więzów krwi, ale jakieś powiązania pewnie są.
Michał
Fajnie Ci było Michale, że się tak mogłeś do baronowej Charlotty przytulić.
:-))
Uroczo chociaż zbyt dostojnie. W życiu bym nie założyła takiej kiecki Oo
Niemniej, jest to osobowość Charlotta, zaszczytem Cie ujęła iż tak ładnie pozowała z Tobą do zdjęcia :)
U mnie ostatnia tymczasowo wyprawa po Polsce, wracam na alpejskie szlaki ;)
Ciekawe miejsce
a to przytulanie było gratis dla Ciebie :)
Hej Michale. Wiesz co, masz w sobie coś z tego lwa, albo ten lew ma coś z Ciebie! W każdym razie podobieństwo jest!
Witaj Michale! Z Baronową pewnie fajnie jest tak posiedzieć na ławeczce. :) .
Pozdrawiam. :) .
Na Pragie. Tak się mówiło :) Kręcę się jak puszczony bączek. Ale bączki po jakimś czasie się zatrzymują. Ale kiedy to będzie to o tym nie myślę. Dzięki za wizytę u mnie.
bardzo mało znam tamte strony. To znaczy prawie w ogóle. Nie będę ściemniał. Może na emeryturze tam się poszwendam? Lubię zabytki techniczne. Chodzi mi o ten samolot. I faktycznie ożywia on budowlę. Podziwiam Ciebie za pasję zwiedzania, dokumentowania fotograficznego.
Spora grupa ludzi ogląda blogi ale śladu w postaci komentarzy nie pozostawia. Zetknąłem się z tym prę razy. Opisywałem mój pobyt w Krakowie. Niezbyt chwalebny. Po jakimś czasie dostaje maila i się mnie krakowski kolega(były Żoliborzanin, znany hrabia) pyta dlaczego do niego nie wpadłem. A ja się go pytam a skąd wiesz, że byłem w Krakowie. A on na to "przeczytałem to na blogu"
Pisze to dlatego, żebyś wiedział, że tez do Ciebie zagląda sporo osób systematycznie ale śladu nie zostawia.
Pozdrowienia dla podróżnika, fotografa, gawędziarza i terapeuty. Wystarczy.
Vojtek
Nie było mi dane bywać w tej okolicy, a widzę, że warto. Ładnie opisałeś rys historyczny, muszę zajrzeć trochę dokładniej do tej miejscowości, chociaż wirtualnie. Pozdrawiam najserdeczniej.
Prześlij komentarz