Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

21 lis 2018

LABORATORIUM FRANKENSTEINA...

   Jak wcześniej wspomniałem, pora zwiedzić salę sądową z procesu grabarzy, pokój pracy angielskiej pisarki Mary Shelley i monstrualne laboratorium Frankensteina.
  Zaczynamy od sali sądowej, w której odbył sie proce ząbkowickich grabarzy, pomówionych o rzekomy wybuch epidemii dżumy w XVIII wieku. Przypiswano im profanacje zwłok i robienie z nich lekarstw. Procesowi towarzyszyły tortury tych nieszczęśników, aby spalić ich później na stosie.
  Ząbkowice Śląskie nazywały się dawniej Frankenstein  i pewnie dlatego Mary Shelley nazwała tak twórcę monstrum, które powstało z kawałków zwłok.  A kanwą jej książki był ten spreparowany proces grabarzy.
   Zarówno sala sądowa, film i samo laboratorium robią niesamowite wrażenie. Nawet moja żona nie poszła do laboratorium, gdyż nie lubi takich horrowatych miejsc.
  Na szczęście miejsce pracy Mary Shelley wywołuje pozytywne uczucia.
*





Sala sądowa, olądanie filmy o procesie grabarzy.




Pokój twórczy pisarki i moja skromna osoba w jej towarzystwie.













Monstrualne laboratorium robi niesamowita wrażenie. Mieści się ono w piwnicach. Zostało odtworzone na wzór opisu z książki o Frankensteinie.

   Po zwiedzeniu izby pamiątek i laboratorium pora udać się na posiłek, aby pokrzepioni strawą pojechać do Kamieńca Ząbkowickiego. Ale o tym kolejnym razem.

11 komentarzy:

Jael pisze...

Przede wszystkim książkę polecam, jest naprawdę pięknie napisana. Upiornie. I ta głowa w słoiku, zawsze chciałam taką mieć.
Podoba mi się, chciałabym to zwiedzić.

Jaśmin pisze...

Też nie wiem czy odważyłabym się pójść do laboratorium.
A poza tym Michale świetnie to opisałeś.
Pozdrawiam:)*

Jula pisze...

Ząbkowice Śląskie , to dawniej Frankenstein ?.. .
No proszę, wow , niesamowite !...
To chyba w Polsce jedyne miejsce , godne Halloeen. 🎃

😉 👻

Anonimowy pisze...

Straszne swiadectwo umyslowosci ludzkiej, ale jednocześnie fascynujące. I tak delikatna osobka potrafila to opisac - zadziwiające. Nie przeczytam, bo nie lubie horrorow ani czytac, ani ogladac.Malgosia.

Jula pisze...

Chciałam zauważyć ,że każde prosektorium , to też ,że tak powiem miejsce jak z Franktesteina i Halloween-u, ale na poważnie , nie na wesoło. 😨

Danka pisze...

Wszelakie antyki z mebli są przeurocze::))Ale te pomieszczenia Frankensteina są szokujące bryyy....No ale od czegoś trzeba było zacząć::))Pozdrawiam.

Beskidnick pisze...

Na pewno przyczynek mówiacy wiele o uczciwości przedstawicieli "nadzwyczajnej kasty".

Kolejny makabryczny spadek po Niemcach, obok miejsca gdzie spalono ostatni raz czarownicę i oczywiście niemieckich obozów śmierci.

Ten kitel to trochę od czapy "pokrwawili" bo zwłoki nie krwawią.

Ale sam bym tam się chętnie przeszmuglował, bo wyglada to wszystko bardzo ciekawie. Choć swą powieść to Mary Shellej zdaje się w Szwajcarii pisała?

Michał pisze...

Macieju, pomysł na powieść Mary Shelley o Fraknensteinie powatał faktycznie w Szwajcarii. Ale gdzie ja napisała Bóg raczy wiedzieć, bo zajęło jej to dwa lata.
Pozdrawiam.
Michał

Anonimowy pisze...

Woow cóz to za staraszne miejsce a zarazem cudne.
Piszesz, że kolejna notatka z Kamieńca? Super - czekam na relację. Miałam przyjemność być tam w zamku :)

JoAnna pisze...

Byłam, znam i lubię,
powieść też.

I jest ciekawy film z Julią Roberts...

https://www.cda.pl/video/870788ba

Pozdrawiam, Michale!

PAK pisze...

Czytałem "Frankensteina", choć już niewiele pamiętam. Nie, że jakoś dawno, ale bardzo szybko naszła mnie interpretacja "książka technofobiczna" i tak już zostało. Bo Mary Shelley może sie inspirowała procesem z Ząbkowic, ale przede wszystkim obawiała się wzrostu nauki, nie rozumiejąc jej możliwości (czyli też realnych gróźb). No i akcja nie dzieje sie na Śląsku :(

PS.
Captcha, które mnie pyta, czy jestem robotem jest już mniej technofobiczne :D