Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

9 lip 2020

SEKRET WŁOSKIEGO ORZECHA.

   Muszę na chwilę przerwać swoje bieszczadzkie wspomnienia na rzecz wspaniałej imprezy, na którą byłem zaproszony w miniony poniedziałek do teatru. Było to spotkanie z autorem ciekawego kryminału Stefanem Górawskim i prezentacji jego książki. Impreza była wspaniała i udania, widownia była pełna miłośników dobrej książki, moich znajomych, koleżanek i kolegów po piórze...  
    Fajną imprezę, której splendoru dodawał teatr otworzyli Izabela Owczarek dyrektorka biblioteki i Krzysztof Jeleń poeta i prezes GSL, którzy nas wprowadzili w mroczny świat zbrodni.
   Później już tylko emocje rosły, gdyż nie zabrakło fragmentów książki, które czytał kierownik teatru Michał Wnuk i muzyki gitarowej w wykonaniu niesamowitej Aleksandry Świątek. Budował więc się kryminalny nastrój.
    Wreszcie przyszła kolej na autora, którego "maglowała" niezrównana Agnieszka Błaszczyk z należytym szacunkiem dla Stefana. Ale czy mogło być inaczej? 
    Mam reporterską smykałkę więc udało mi się nabyć książkę Stefana "Sekret włoskiego orzecha" i uzyskać stosowna dedykację od autora.
     Nie będę zdradzał jej fabuły, powiem tylko, że po każdej stronie rosną emocje, ciekawość i napięcie. W trakcie czytania będąc na 100 stronie nie wytrzymałem narastającej ciekawości i... Swoim zwyczajem przeniosłem się na jej zakończenie, aby poznać mordercę. Zaspokoiłem swoją ciekawość i powróciłem do czytania, aby już w spokoju poznać jak wiele wątków, kryminalnych, rodzinnych i miłosnych zaplótł Stefan w jedną całość.
   Mogę tylko powiedzieć, że odgadłem sekret włoskiego orzecha na zasadzie, że jak w pierwszym akcie wisi na ścianie strzelba, to w trzecim musi wystrzelić. Jednak nie rozwikłałem kto był mordercą, choć blisko krążyłem.
    Dlatego gorąco polecam ciekawą powieść kryminalną, którą można kupić w internetowych księgarniach.
*



Jednym słowem była to wspaniała impreza. Potrzebowałem jej niczym kania dżdżu dla mojej skołatanej duszy w tym pandemicznym i przedwyborczym klimacie.

8 komentarzy:

OdnowionaJa pisze...

Totalna radość bije z Twoich słów, zdecydowanie czuć, że tego było Ci trzeba. :) Nie znam autora ani książki, ale chętnie się zapoznam, bo czytać kocham. :) Pozdrawiam Michale, aj ja to bym gdzieś i teraz pojechał...no może po obiedzie. haha. ;D

Jaśmin pisze...

Widać , że odżyłeś po tej pandemii. Takie oderwanie przydało ci się. Aż miło się czytało twoją relację.
Pozdrawiam:)*

JoAnna pisze...

No popatrz i takie powieści to ja bardzo lubię, a nie te, gdy od pierwszej strony wiem, jak się skończą.

Serdecznie pozdrawiam, Michale. ;)

Jael pisze...

Lubię takie spotkania i faktycznie teraz to się na każde czeka z utęsknieniem o tej całej pandemii.

ariadna pisze...

Ojojojoj, mam tak samo - nieraz nie potrafię się powstrzymać i zaglądnę na ostatnią stronę czytanej książki ;) :)

Beskidnick pisze...

Gdyby to ode mnie zależało, nie wprowadzał bym ograniczeń w imprezach a jedynie nakazy sanitarne, typu maseczki.

Małgosia - "Sztuka w papilotach" pisze...

Zacna impreza! Wspaniałe przeżycie!
Mam podobną metodę czytania, ale zazwyczaj znacznie wcześniej sprawdzam zakończenie :)))

Barbarossa pisze...

Świetna impreza.
Nie wiem do końca dlaczego, ale nie przepadam za kryminałami, chociaż w młodości czytałam hurtowo...
Pozdrawiam serdeczne.