Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

14 gru 2014

MÓJ 13 GRUDNIA

    Mam do stanu wojennego osobisty stosunek, ale to już historia, a ja nie muszę się wzorem Kaczora silić na kombatanctwo. Było minęło. Nie lubię szwendać się po partyjnych manifestacjach i wysłuchiwać okrzyków oszołomów, klakierów i jakiegoś wodzireja. Mierzi mnie retoryka - jeden Naród, jedna partia, jeden wódz,  jedna pięść i że Polska to PiS. Takie manifestacje powiewają mi kalafiorem. Ot co.
    Dla odmiany nastroju wolałem z żoną pójść na spotkanie znajomych i przyjaciół z okazji 50-cio lecia głogowskiego zespoły beatowego "Głogi".
    Zespół ten powstał w PDK (Powiatowy Dom Kultury) w 1964 roku, gdy ja skończyłem 18 lat. Już wcześniej byłem związanay z pedekiem, bo miał swoją magię, fajne oferty dla młodzieży, a i kierowniczka PDK pani Julita Wójcik-Michalewicz, była nietuzinkową postacią naszej kultury. Miała i ma nadal niesamowitą charyzmę i zawsze potrafiła się z każdym dogadać, nawet z młodzieżą, która do aniołów nie należała.
    I w tym właśnie magicznym miejscu powstał zespół "Głogi", który rozsławiał nasze miasto poza jego granicami, wygrywał konkursy. Grał nawet w NRD. Ale nie dlatego jestem z niego dumny. Grali w nim moi koledzy, chodziłem na potańcówki na których zespół grał. Bo pedek i Głogi, to moja młodość. Oczywiście był to zespół amatorski, ale na pewnym poziomie artystycznym...
    Spotkanie odbyło się w Piwnicy Artystycznej pod św. Mikołajem na głogowskiej starówce. Było granie, wspomnienia i wiele ciepłych słów. Było co wspominać, zwłaszcza, że paru już odeszło na zielone łąki, część wyjechała, z Głogowa. Wokalistka Marysia Pawlak dostała się do zespołu Mazowsze, perkusista Jurek Karaszewski wyjechał do Niemiec, gitarzysta Rysiek Żurek do Chicago w USA, drugi perkusista Maciek Kuczak jest schorowany. Zmarł gitarzysta Józek Grobelny i Zbyszek Solon... Jednak trzon zespołu przetrwał i stanowi zgraną paczkę przyjaciół, która się spotyka i sobie pogrywa.
    Fajnie było ich posłuchać, powspominać, zobaczyć dawnych znajomych, i kolegów, których bym w innych okolicznościach nie spotkał. Te minione pięćdziesiąt lat widać po naszych twarzach i siwych włosach, ale jakość muzyki się nie zmieniła. Fakt, że nie grają obecnej muzyki, ale tą naszą z młodości...
    Szkoda, że nie zabrałem aparatu, a zdjecia z mojej komórki nie są najwyższego lotu. Ale chyba nie o to chodzi.
*
Pamiątkowy znaczek okolicznościowy.

GŁOGI - wokalista Zbyszek Skapura, od lewej gitara solowa - Tadek Sytnik, po prawej gitara rytmiczna - Rysiek Przyboś i gitara basowa - Adam Wolny.
Wokalistka Krysia Sytnik.
Dawna kierowniczka PDK Julita Wójcik-Michalewicz odleciała w wspomnienia.
Zasłuchana Julita i  Tadek Sytnik.

Rysiek Przyboś i Adam Wolny.

   Te kilka godzin odlotu w młodość minęło jak z bicza trzasnął, ale magiczny nastrój pozostał w mojej duszy. Tadek mi na przywitanie powiedział, że gdyby nie te pięćdziesięciolecie, to chyba byśmy się nie spotkali. Coś w tym jest, bo każdy ma swoje życie, miejsce na ziemi, a nasze drogi nie muszą się przecinać. Tylko Ryśka częściej spotykam na występach i pogrzebach, bo gra na bębnach w Orkiestrze Dętej Huty Miedzi Głogów.
   Kolejna miła dla duszy impreza jest w poniedziałek w Klubie Batalionowym, gdzie na spotkaniu Głogowskiego Stowarzyszenia Literackiego, odbędzie się promocja książki Małgorzaty Górowskiej - "Świadectwo epoki. Literacki Głogów początków XXI wieku" (ponoć będzie w książce i o mnie) oraz"Kalendarza Literackiego GSL" na rok 2015. Spotkanie umili nam spektakl "Law, Law, Law" w wykonaniu teatru "Pierwiastek z nas". A po tym mały bankiecik w Kasynie Wojskowym.
   Oj będzie się działo....

12 komentarzy:

Anek73 pisze...

Bardzo sympatyczne spotkanie :)

Jolanta pisze...

Mnie też nie podoba się zawłaszczenie przez PIS tego święta. Zgadzam się z każdym Twoim słowem.
Udana i przy tym bardzo ciekawa impreza.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)

Stokrotka pisze...

Takie spotkania są piękne i mają sens, a nie jakieś marsze.....

Wanda pisze...

Witam MICHALE!Impreza na pewno ekstra i bez zabierania komuś prawdziwych i cennych wspomnien i marzen ,Ja tez pamiętam stan wojenny plinkanie melodii i wychodzenie do pracy ,uszłam z 200m od domu i kontrola;dowód i po co i gdzie idę bo godz04.30 a ja do pracy na autobus zdążylam przykro mi bylo....to co sobie pomyślalam co dzieci? mąż jeszcze w pracy,co jest?co się stało? pytania nasuwały się jedno za drugim!nic babo bierz się i myśl co jest grane?...po pracy wracam do domu i co dzieci z dziadkami mąż nie wrócił z pracy dowiaduje się że nie może przyjsc do domu i znowu pytania....ale sie rozpisalam ...przepraszam serdecznie pozdrawiam

Tomasz pisze...

Witaj Michale -kombatancie. Tez wczoraj spędzałem czas z dala od tego wszystkiego przesiąkniętego polityką nienawiści i wzajemnych żalów. Byłem z gościna u pszczelarza mojego Koła i tematy miałem o wiele przyjemniejsze. Takie spotkanie koleżeńskie, o którym piszesz, to jest wspaniała rzecz. Gratuluję i pozdrawiam. Tomasz

makroman pisze...

No cóż może jestem naiwny ale delikatnie mówiąc wkur... mnie gdy UBek szmaciarz co gnoił moich przyjaciół w latach 90 zostaje biznesmenem, kupuje mitsubishi i jeździ na (legendarnie niedostępne dla innych wówczas) "Kanary", a Artura wysyłają na rentę pod jakimś tam pozorem z łatką "oszołoma", Jurek traci pracę (bo po "sprywatyzowaniu" okazuje się że maszyny i magazyny dadzą szybki i pewny zysk podczas gdy funkcjonowanie zakładu wymagało by... kompetencji.
No ale jak wiadomo od czasów PRL - "wam się ustrój nie podoba" - tak było wtedy i tak jest obecnie - no cóż mi się ten ustrój nie podoba i wolę chodzić z łatką oszołoma niż godzić się na to skur...syństwo które nas otacza.

Michał pisze...

Makromanie.
Mnie też się wiele rzeczy nie podoba. Mnie też kiedyś zamknęli, ale nie mam w sobie nienawiści. Nie każdy potrafił wsiąść do pociągu WOLNOŚĆ i został na peronie. Bo życie w wolnym kraku to zmiana mentalności i sposoby myślenia. Nie każdy potrafił to zrobić i został ze swoimi roszczeniami, fobiami i poczuciem krzywdy.
Mnie się to udało i żyję sobie spokojnie, choć skromnie i zadowalam się 18 letnim małym Suzuki, do którego ciagle dokładam. Ale nie zazdroszczę nikomy Kanar i wypasionych bryk. Nigdy bym też takich nie kupił, nawet, gdyby żona w totka wygrała. Kupiłbym sobie małe Suzuki Swift, ale nowe i ze wspomaganiem.
Bo bycie wolnym, to umiejętność zakreślania sobie granic moralnych, etycznych i społecznych, których nie wolno przekraczać. A nie można tego powiedzieć o wielu politykach z nowego nadania.
Mnie się retoryka i zachowanie PiS-u nie podoba, ale właśnie dlatego siedziałem, aby oni mogli maszerować i pierdolić swoje kłamliwe dyrdymałki.
Pozdrawiam.
Michał

Anonimowy pisze...

Bardzo fajne takie spotkanie.
Pozdrawiam serdecznie.Miłego tygodnia.

makroman pisze...

Ale Michale tu nie o zazdrość chodzi, nie o frustracje (jak niektórzy insynuują) ale o zwykłe ludzkie poczucie przyzwoitości, sprawiedliwości itp.

Co to za wolność gdy zbrodniarze chodzą w glorii po ulicach, piszą i wydają książki a procesy w ich sprawie ciągną się ćwierć wieku, podczas ich ofiary grzebią po śmietnikach w poszukiwaniu resztek?

Ale skoro już jesteśmy przy polityce bieżącej - Może i PiS pierdoli swoje dyrdymałki - ale jak bardzo 'pierdol;i" pan Komorowski organizując marsze niepodległości czy paląc w oknie świeczkę... dziwne że dopiero teraz, jakoś wcześniej nie widywałem Komorowskiego ani pod domem Jaruzela, ani na marszach 11 listopada - które organizowane były od lat siedemdziesiątych (o ile dobrze z ulotek pamiętam) ... nagle wielbicie tego piewcę wolności i "pojednoczyciela" narodu... śmieszne to Michale.
Nie ma wolności bez pamięci,

Anonimowy pisze...

Świat kabaretem jest. Polityka to jeden wielki kabaret. Nawet budynek sejmu przypomina cyrk. Politycy zasługują już tylko na pośmiewisko i drwiny. Prawdziwym Polakom pozostaje już tylko wewnętrzna emigracja do świata kultury, sportu i nauki. Ja prawdziwe emocje przeżywam na ulicy jedynie podczas ulicznego biegu,a reszta doznań duchowych, to lektura,malowanie i czasami moje pisanie.
pozdrawiam.
Ahoj.

Halszka - blog: "Na cętce źrenicy i w obiektywie" pisze...

I bardzo ładnie spędziłeś dzień 13 grudnia. Każdy z nas ma przykre doświadczenia z tego dnia, ale czy warto ten czas nieustannie rozpamiętywać? Życie jest takie krótkie, trzeba żyć przyzwoicie i... szczęśliwie. Z podniesioną głową.

Biedni ci, co żywią się tylko jadem nienawiści i marnują życie. Nawet bieganie do kościoła im nie pomaga. Śmieszy mnie taka postawa. A takich jest niestety wielu. Z Jarosławem Kaczyńskim na czele... "Bóg, Honor, Ojczyzna" w ich ustach brzmi bardzo fałszywie. A im się wydaje, że są naj...

Dzięki za wizytę!
Rany, Michał, a gdzież to Twój koń się nie mieści, hę? ;)
Pozdrowionka! Halszka

makroman pisze...

No cóż dla mnie niema nic śmiesznego w postawie lemingów ogłupianych Gazetą i telewizorem (tudzież kilkoma stacjami radiowymi).

Potem pitolą brednie o "jadzie nienawiści" i nawet nie dostrzegają że już sami nie myślą, że niczym naziludki wychowane przez Goebbelsa bezmyślnie powtarzają jak mantrę podane im hasła...