Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

15 gru 2020

MÓJ GRUDZIEŃ 70.

    Dużo mówiono o stanie wojennym, natomiast o 50-leciu wydarzeń Grudnia 1979 r. jakoś zapomniano.

    Byłem 17 grudnia w Szczecinie i dołączyłem się do manifestacji stoczniowców, która się przekształciła w jatkę. Milicja i wojsko strzalały do manifestantów, którzy bronili się kamieniami i kostkami z bruku... Byliśmy bez szans. Zginęli niewinni ludzie, było dużo rannych, wielu aresztowano i tak się zaczęła moja przygoda...

    Manifestacja, aresztowanie, oklep pałami, areszt milicyjny, a poźniej w Stargardzie Szczecińskim, sprawa sądowa i wyrok 3 lat. Po sprawie wywózka w Bieszczady, co było dobrym pomysłem władzy. Bieszczady pokochałem i często do nich wracam.

    Nie będę opisywał jak było, bo opisałem to w swojej drugiej książce "Skazany na Uherce". Szkoda, że już nie jest do zdobycia.

    Najsmutniejsze jest to, że nikt z władzy, nie został osądzony i skazany. Skazywano jedynie protestujących...

Szczecin, przed KW PZPR.
ZK Stargard. Aresztu w którym siedziałem już nie ma.
Stacyjka w Uhercach gdzie mnie przywiezino wagonem aresztanckim.
Bieszczady  lekkim deszczu, tak je po raz pierwszy zobaczyłem. A poniżej moje ozety w których odsiadywałem wyrok.
OZ Skorodne
OZ Smolnik.
OZ Michniowiec.
OZ Olchowiec.
Stacja kolejowa w Ustrzykach Dolnych i powrót do domu.
Moja książka...

6 komentarzy:

Alenka pisze...

Jestem szczesliwa posiadaczka Twoich ksiazek Michalku. Pozwol, ze zacytuje Twoim Czytelnikom fragment "Skazanego na Uherce":

"Sluchajcie skazany! My tu sie z wami nie bedziemy i nie mamy zamiaru cackac. My tu z wami mozemy zrobic wszystko - tylko zabic was bez wyroku nie mozemy. My z wami zrobimy porzadek, gdy tylko podskoczycie wyzej pepka. My wam ... /-/ - Gdzie sie ogladacie! Patrzcie na mnie, jak do was mowie! Jestescie tylko zafajdanym wiezniem, ktorego nikt tu nie zapraszal. To wyscie sami sie tu wprosili! To wyscie wystapili przeciwko naszej ludowej wladzy i poniesiecie za to surowe konsekwencje. My was tu nie bedziemy glaskac po glowie, wychowywac ani resocjalizowac. Jak juz powiedzialem - my was nie mozemy zabic, ale mozemy was karac, bic, zamykac w kabarynie. Mozemy wam odebrac zdrowie. Tu my rzadzimy, a wy musicie nas sluchac.
Gdy skonczyl kiwnal panskim gestem na oddzialowego, by mu zabral te warcholskie scierwo sprzed oczu."
Michalku, dziekuje Ci za te lekture, dziekuje za wspolna wycieczke w te strony, gdzie byles w tym czasie internowany. Rozmawialismy w Bieszczadach o tym wiele. I za te nocne rozmowy rowniez DZIEKUJE :)

Anonimowy pisze...

Ale zycie szykuje niespodzianki-miejsce katorgi stalo sie umilowanym miejscem na ziemi. Pozdrowienia dla zakapiorow Malgosia.

Zielonapirania pisze...

Nie zazdroszczę tych przeżyć, ale śmiało możesz o sobie mówić, że tworzyłes historię.

Jael pisze...

Dzięki Tobie mogłam poznać tę książkę. To była poruszająca historia, wciąż o niej pamiętam.

Beskidnick pisze...

Szacun!

Tak było!

Drażni i smuci tylko fakt że po "odzyskaniu" niepodległości żaden polityk, wojskowy, sędzia, prokurator, czy komendant więzienia - nie poniósł konsekwencji. Skazano kilku małoważnych funkcjonariuszy i tyle... Ba nawet ewidentnym kanaliom wystawiał Michnik glejt "człowieka honoru"...

Stokrotka pisze...

Okropnie smutne masz wspomnienia Michale. Dobrze, że mimo wszystko pokochałeś Bieszczady.

A Alence dziękuję serdecznie ża zacytowała urywek z Twojej ksiązki.
Najserdeczniej Cię pozdrawiam Michale