Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

26 kwi 2021

WSPOMNIENIE Z Z BIESZCZADU

     W 1972 roku oglądałem grekokatolicką cerkiew w Lutowiskach. Została zbudowana w 1891 roku i długo służyła swoim wiernym. Jakie były losy Bieszczadów po wojnie pewnie wszyscy ich miłośnicy wiedzą. Wysiedlanie całych społeczności w ramach akcji Wisła spowodowała ich wyludnienie. Jakieś prostowanie granic przez ruskich też je wyludniło.

    W tamtych lasach masowo ograbiano opuszczone cerkwie z ikon i innych przedmiotów, bywało, że ginęły nawet dzwony. Częśc z nich wierni zakopywali je przed deportacją. To były smutne czasy.

    Gdy oglądałem cerkiew w 1972 roku była zamknięta na głucho i wyglądała na opuszczoną. Przez okna widziałem maliwdła różnych świętych na ścianach. Robiły na mnie wrażenie. Obiecałem sobie, że gdy wyjdę na wolność to ponownie tu zawitam.

    Krótko przed tranformacją ustrojową pojechałem w Bieszczady z żoną i córką i chciałem im pokazać cerkiew w Lutowiskach. Jakie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłem puste miejsce po niej. Pewna kobieta powiedziała mi, że cerkiew została rozebrana, a materiał po niej został wykorzystany na budowę kościoła w Dwerniku.

    Pojechaliśmi stopem do Dwernika, a zabrał nas maluchem pewien sympatyczny leśnik, z którym szybko się dogadałem i okazało sie, że mamy wspólnych znajomych.

    W Dwerniku zobaczyliśmy dość ładny drewniany kościół katolicki zbudowany w stylu góralskim. Nie powiem, spodobał mi się, ale miałem mieszane uczucia.

    Po jakiś czasie zdałem sobie sprawę, że lepszy rydz niż nic. Przecież opuszczona cerkiew mogła podzielić losy innych cerkwi, które zostały zniszczone, rozebrane, a nawet spalone przez wandali. Tak się stało z cerwiami na Skorodnem, Paniszczewie i w innych miejsach.

    Może to i lepiej, że taki był jej los. Po paru latach, gdy byliśmy ponownie w Bieszczadach, to w miejscu nieistniejącej już cerkwi stała sobie ładna jej makieta niedalko wejścia na stary cmentarz. Nie powiem, zrobiła na mnie duże wrażenie...


3 komentarze:

Jael pisze...

Lubię takie budyneczki. Cerwie mają to coś w sobie. Kawałek historii i piękny charakter.

Sikorkowe Pasje pisze...

Przepiękna miniatura. Super, że jakiś ślad został po tej cerkwi. Ktoś wpadł na dobry pomysł.

Alenka pisze...

Lza w oku sie kreci ...