Nie mam uprzedzeń do Niemców, choć miałbym o co. Urodziłem się po wojnie, którą znałem z opowiadań rodziców, filmów i książek.
Nie jestem mściwy i nie lubię nosić urazy w sercu, gdyż tak zostałem wychowany. Losy mojej rodziny z Leszna, blisko granicy z Niemcami nie były wesołe. Było, minęło.
Do Niemiec pojechałem już po upadku muru berlińskiego i połączeniu się z NRD z RFN. Bardziej mnie interesowało jak sobie moi nowi znajomi radzą z transformacją ustrojową, która wywróciła ich świat do góry nogami.
Nie powiem, poznałem wielu ciekawych i sympatycznych Niemców z którymi szybko nawiązałem fajny kontakt. Było to już pokolenie powojenne skażone komuną i zastraszone przez Stasi. Jednak nie było żle, wiele zobaczyłem i dużo się dowiedziałem. Wyjeżdżałem z lekkim uczucie niedosytu i fajnymi wspomnieniami.
4 komentarze:
Wspomnienia grają ważną rolę, sięgają tam gdzie nie zaglądają ludzie. To są przygody, które nas kształtują.
Pozdrawiam.
Mam bardzo przyziemne wspomnienia: do NRD pojechalismy po spacerowy wozek dla cory, miekkie oparcie i siedzenie. A w 1989 zdumiala nas ilosc rodzajow pralek, u nas byla tylko polarowska. Drobiazgi, ale mile. Malgosia.
P. S. TO drugie jeszcze w FRN tuz przed polaczeniem. Urodzonej w Bytomiu zaproponowali mi staly pobyt bez okresu przejsviowego! Byli zdumieni zdecydowana odmowa. Takie byly czasy.
Ja lubię być choćby po niemieckiej stronie Zgorzelca. :))
Prześlij komentarz