Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

7 kwi 2021

WSPOMINKI Z PRL

     Choć jestem mieszczuchem, to bywałem też na wsiach. Lubiłem obserwować socjalistyczny postęp w rozwoju rolnictwa od cepów i sierpów, aż do kombajnów. Muszę przyznać, że postęp był widoczny i napawał nadzieją. A kwitnące PGR w szczególności.

    I pomyśleć, że nasi przedkowie zaczynali od sierpów, kos i cepów, ale jak się zbratał sierp z młotem to już poszło jak z płatka. Pojawiły się kosiarki, snopowiązałki, młocanie, kombajny...

     Choć do tej pory uważam, że ten związek sierp z młotem był raczej mezaliansem, ale co widziałem i przeżyłem, to moje. Wszystko to padło, ale cepy i młoty pozostały na tym łez padole.


3 komentarze:

Beskidnick pisze...

Hmmm - znam wieś dobrze, sierpem sam nieraz pracowałem, ale to już głównie przy zbieraniu trawy dla królików. Cepami też machałem, nie z potrzeby, bo była młockarnia, ale żeby się nauczyć i nabrać szacunku dla pracy starszych.

O postępie w rolnictwie za PRL to chyba najfajniej Daukszewicz opowiadał w jednym ze swych "listów do Pana Hrabiego". że "przed wojną mieliśmy w majątku dwie młockarnie, obie systemu , a teraz mamy sześć, w tym cztery zagraniczne, w tym dwie sprawne... obie systemu ..."

Barbarossa pisze...

Mój dziadek zaczynał żniwa sierpem. Potem szła kosa...
Nowoczesność też dotarła.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
W miarę możliwości będę wpadać.

Królowa Karo pisze...

Moja babcia jeszcze pracowała sierpem, a dziadek świetnie operował kosą. Ta ostatnia była o wiele skuteczniejsza niż niejedna kosiarka do trawy.