Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

6 mar 2021

NIE MA JAK WSPOMNIENIA.

    Powiadają, że wspomnienie są zawsze bez wad. Też tak uważam. Przez tego cholernego koronawirusa zaczynam świrować i aby nie zwariować do cna uciekam w wspomnienia. 

    W Bieszczadach byłem dwa i pół roku, nie powiem, ale fajnie było, nie licząc drobnej dolegliwości, jaką był fakt, że wtedy w nich garowałem. Najpewniej ówczesna wladza nawet nie przypuszczała, że mi wyświadcza miłą przysługę, a pewnie chcieli mnie zniewolić, ale im nie wyszło. 

    Gdzieś tam na Otrycie przed starą dziuplą dobre duszki Czady rzuciły na mnie sympatyczny urok i pokochałem Bieszczady i często do nich wracam fizycznie, jak nie mogę to mentalnie i wspomnieniowo.

    Z pudła wyklepałem jesienią 1973 roku, a już za 10 miesięcy do nich wróciłem, abo sobie pogadać ze starymi leśnikami, oczywiście jako turysta, a nie więzień...

    Kolejny raz powróciłem po 20 latach z rodziną. Później często wracałem, też z rodziną, Dzieci urosły, wnuki też, więc je targałem po Bieszczadach...

    Wtedy byliśmy w Czarnej, Polanie i w paru jeszcze miejscach.

    I niech tak już pozostanie na wieki, wieków. Amen

    Niech tylko nam covid 19 odpuści, to....

I tak to było w 1994 roku.

2 komentarze:

Vojtek pisze...

Michaile "jeszcze wiele rzeczy pan o mnie nie wiedział" :) Wiesz skąd ten cytat? Na pewno nie z Tacyta :) Tak marynistykę, odkrycia, przygody to mnie zawsze pociągało. Czas wolny niestety ogranicza praca zawodowa. Pracuję na 3/4 etatu i bardzo lubię swoją pracę i mnie cenią. Oby TYLKO ZDOROWIE BYŁO!

Ja też wspominam. Teraz covid nas zniewolił i nie wiadomo jak to długo będzie
.Najwięksi jasnowidze tego nie przewidywali i o tym nie pisano że wkrótce może tak być. W Bieszczadach byliśmy w dwie rodziny w latach 60 ubiegłego wieku. na dziko. W dwa auta. Ojca kolega z pracy Dekawką a my Skodą :) Dwa tygodnie pod namiotami. Tata z kolega wędkowali w Sanie. Jasło, Krosno, Ustrzyki. To pamiętam jak piękny sen.
Pozdrawiam serdecznie i ahoj przygodo tu czy tam.
Vojtek Admirał Floty Adriatyku :)

ariadna pisze...

Piękne te wspomnienia, choć czasem przyprawione odrobiną goryczy! Podzieliłeś się z nami kawałkiem historii. Życzę Ci, byś znów mógł wyruszyć do swej umiłowanej krainy :)