Jest to mój blog, który jest kontynuacją starego blogu "Wędrowiec, czyli Bies(z)Czady". Publikuję w nim swoje wędrówki z aparatem po zamkach, kościółkach, pałacach i innych ciekawych miejscach, jakich w Polsce, i nie tylko, nie brakuje.

30 mar 2022

MOJE BIESZCZADY

     Powiadają jaskółki, że niedobre są spółki i wszelakie "holdingi". Tak było i z Igloopolem w Bieszczadach.

    Moje Skorodne, najpierw wchodziło w  więzienny "holding" Ministerstwa Sprawiedliwości, co opisałem w swojej książce "Skazany na Uherce" i dokładnie opisał to Krzysztof Potaczała w swoim tryptyku - "Bieszczady za PRL". 

    Trochę sobie posiedziałem w OZ Skorodne, bo mi się komuna nie podobała, czemu dałem wyraz w grudniu 1970 roku w Szczecinie. Było, minęło...

    Po latach odwiedziłem Skorodne dwa razy, raz gdy kwitły w czasach Igloopolu, a drugi raz, gdy Igloopol upadł, a ludzie zostali pozostawieni sami sobie.

    Takie to były czasy...

*

Carpe Diem.

3 komentarze:

Stokrotka pisze...

Ciekawe masz wspomnienia Michale...
Pozdrawiam pięknie :-)

Beskidnick pisze...

Igloopol nie tyle upadł, co został celowo zaorany, zostały jakieś nędzne resztki (w Tarnowie Fritar) ale ogólnie kicha. No szkoda, szkoda... bo potencjał był.
A wraz z upadkiem Igloopolu - padło też mnóstwo gospodarstw które były jego dostawcami.

Jael pisze...

Pamiętam tę książkę. Zrobiła na mnie wrażenie.